Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

piątek, 23 grudnia 2011

Życie nie ma happy end'u? cz.11


Witam wszystkich po tak długiej przerwie w pisaniu! Dzisiejsze opublikowanie jest notką świąteczną. Wiem, że dzień wcześniej, ale nie będę miała czasu jutro wstawić. Chciałabym wam jeszcze przed czytaniem opowiadania, życzyć Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz byście spędzili je w gronie ludzi bliskim waszemu sercu a także pysznej kolacji wigilijnej, wspaniałych prezentów i zajebistego Sylwestra! ;D Teraz, zapraszam do czytania!Saori121

oOoOoOoOoO


- Cholera! Co ze mnie za idiota! – krzyknął Malfoy, po wybiegnięciu Pottera z klasy.
Podszedł do lustra i dotknął jego tafli.
- Chciałbym wiedzieć co tam zobaczyłeś Harry …
Odsunął się od zwierciadła, myśląc o własnej głupocie. Wyszedł z sali, kierując się do pokoju prefekta. Po drodze – na jego nieszczęście – wpadł na Rona.
- Ooo… Patrzcie, kogo moje biedne oczy widzą! Wiewióra.
- Stul pysk Malfoy, bo tak ci twarz przemebluję, że się nie pozbierasz! – Warknął Weasley, zaciskając pięści.
- No dawaj rudzielcu. Wątpię, by ci Potter pozwolił. Chociaż, gdyby to mi zabraniał, miałbym go w dupie, a ty przecież chłopaka kochasz! Jakież to romantyczne! Aż się wzruszyłem!
- Ty skurwysynu! – Wrzasnął Ron, rzucając się na Malfoya. Lecz blondyn był szybszy i wyciągnął różdżkę. Jak na zawołanie, rudzielec zatrzymał się.
- Ty, Weasley, chyba nie wiesz z kim zaczynasz. Ja z rzuceniem zaklęcia się nie zawaham, wręcz przeciwnie, zadbam by było odpowiednio bolesne. Więc rusz swój zawszony tył i wracaj wypłakać się w ramię Potterowi, co ci ten zły Malfoy zrobił. – zakończył szyderczo.
-Jeszcze Cię kurwo dorwę! – powiedział na odchodne Weasley.
    Draco schował, z ciężkim westchnieniem, różdżkę z powrotem do kieszeni. Ruszył wolnym krokiem do swojego pokoju. Rozglądał się dookoła i widział wszystkich szczęśliwych, uśmiechniętych wraz ze swoimi przyjaciółmi. Dźwięki radosnych rozmów oraz śmiechów, denerwowały go bardziej niż zwykle.  Oni są szczęśliwi a on nie. Zrozumiałe, że oni mogą być, ale czemu aż tak? Pokręcił głową z politowaniem. Merlinie, jaki on jest żałosny. Zabraniać innym szczęścia… Phi! Głupota.
    Odgłosy wszelkich rozmów zaczęły maleć, aż w końcu całkowicie ucichły. Doszedł do lochów.  Wypowiedział hasło, po czym wkroczył do salonu wspólnego, a zaraz po tym skierował swe kroki do prywatnego dormitorium prefekta. Ale nie. Po co bez żadnych powikłań, dojść do niego? Toż tak nie można. I tak sądzi nasza „słodka” Pansy!
- Draco! Kochanie! – zaszczebiotała, przyklejając się do jego ramienia.
- Czego chcesz, Parkinson? – odparł w odpowiedzi chłopak.  Miał już dość jej, tego dnia i wszystkiego co stanęło mu dziś na drodze.
- Gdzie byłeś? Szukałam Cię.
- Nie twój zasrany interes! A teraz, z łaski swojej, puść mnie i daj mi wejść do mojego dormitorium, bym mógł odciąć się od tej głupiej rzeczywistości! – krzyknął dziewczynie w twarz. Ona przestraszona, zostawiła go i odbiegła. Gdyby to tak zawsze działało to byłby raj. Wypowiedziawszy hasło, wszedł do pomieszczenia. Zamknął drzwi, po czym zdjął szatę wierzchnią i rzucił się na łóżko. Leżąc tak, rozmyślał o tym co zrobił. Mógł pomyśleć, że on go nie kocha. Ale nie…
    Wypuścił ciężko powietrze, gdy nagle go olśniło, w czego posiadaniu jest. Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął złożony pergamin. Mapa huncwotów! Zapomniał oddać Harryemu. Chociaż to lepiej. Przynajmniej poobserwuje, co chłopak robi.
     Wziął różdżkę w rękę i wypowiedział formułkę, przytykając patyk do pergaminu. Na papierze pojawiła się mapka wraz z wieloma nazwiskami. Draco spojrzał na obrazek wieży Gryffindoru, lecz Pottera tam nie było. Przejechał różdżką po całej mapce, napotykając etykietkę z nazwiskiem Harryego pod portretem  do … lochów. Malfoy spoglądał zdziwiony na przedmiot, trzymany w ręku. Zamiast pójść do niego i z nim pogadać, to leży w łóżku oraz patrzy jak głupi na mapę. W końcu ikona szybko się oddaliła od wejścia do Ślizgonów. Jedno pytanie ciągle krążyło mu po głowie. Po co tu przyszedł? Prędko odpowiedzi na to nie uzyska.
    Złożył mapę, odkręcił się na plecy i nękany myślami o Potterze, zasnął …



***


    Dzisiaj właśnie kończy się drugi tydzień, odkąd Harry zaczął unikać Malfoya. Minął on przepełniony nudą, samotnością oraz ciągłą nauką. Mimo tego, iż jest wybitnym uczniem, to już ma po dziurki w nosie tych wszystkich lekcji. Praca domowa bardziej go denerwuje niż zawsze, sprawdziany także. Wcześniej było lepiej. Harry pomagał mu zapomnieć o wymaganiach szkoły oraz o wielu irytujących ludziach, w czym byli również ślizgoni. Jedynym plusem tego jest to, że widuje Pottera na śniadaniach i lekcjach. Wpatruje się w niego, uporczywie doszukując jakichkolwiek uczuć… Lecz poprzez ignorancję Harryego do jego osoby, nie potrafi go rozszyfrować, gdyż nie wiadomo czy obecna mimika twarzy chłopaka jest wywołana przez zajęcia, czy może przez niego.

     Teraz szedł szybkim krokiem, chcąc dogonić Wybrańca. Skręcając w korytarz, wykrzyknął jego imię. Chłopak, jakby nie słysząc, szedł dalej.  Nagle przed Malfoyem pojawiła się czarna mgła, charakterystyczna dla … sługusów Voldemorta. Mgła zgęstniała, a kilka milimetrów od twarzy Dracona, ukazała się głowa … Saori, której oczy mieniły się czerwonym blaskiem. Usta rozszerzyła w ohydnym uśmieszku, po czym wysyczała…
- Zossstaw Goo w spokoju, on jesst mój, niegodziwcze!
Lecz w ułamku sekundy, padła na ziemię, trafiona drętwotą. Chmara dymu opadła, a za nią ukazał się Harry, z wyciągniętą przed siebie różdżką. Spoglądali na siebie, jak zaczarowani, aż niespodziewanie Shelyang, podniosła się do góry i podleciała do Pottera, łapiąc go za ramiona.
- Już wiesz kim jestem… To jeszcze nie koniec! Czarny Pan wygra tą wojnę, zabijając cię… Już wkrótce! – wykrzyknęła, po czym zniknęła …



Koniec cz. 11

CDN

niedziela, 6 listopada 2011

Życie nie ma happy end'u? cz.10

Zatrzymał się u progu klasy zdyszany . Wziął kilka głębszych oddechów, przekonując się mentalnie by wejść do pomieszczenia . Trzymając rękę na klamce, wypuścił powietrze z płuc, zamykając oczy, szeptał do siebie „ Dalej Malfoy, ty blondynko ! Właź tam” . Już miał nacisnąć klamkę, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanął …
- Długo miałeś zamiar tu tak stać ? – zapytał z lekkim uśmiechem Harry .
Lecz Draco nie odpowiedział, tylko wszedł do klasy z wysoko uniesioną głową . Rozejrzał się dookoła .
Pomieszczenie, jak każde inne było zbudowane z chropowatej, beżowej cegły . W klasie było mało światła mimo tego, iż znajdowało się dużo okien, które wpuszczały blask księżyca . Stanął w jego srebrnej łunie, oglądając obraz za szybą . Widać było za nim Zakazany Las, w którym panowała całkowita ciemność, przeszyta jedynie słabą szarą mgłą . Ten widok przypomniał mu ogród w Malfoy Manor. Tam także był las. Tylko że mniej ponury . Hasały  w nim różne zwierzęta, z którymi ostatnio w wieku 11 lat bawił się, biegał . Sarny , Jednorożce , Centaury i Wsiąkiewki … Z tymi zwierzętami spędził swoje, jakże krótkie, ale jakieś, dzieciństwo . Ostatni raz gdy się z nimi widział, był to najgorszy dzień jego życia … I to wszystko przez ojca …

Z rozmyślań wyrwał go dotyk Harry’ego na ramieniu .
- Wszystko gra ? – zapytał .
- Tak , oczywiście . Co niby miało by być źle ?
- Nie wiem , tak się pytam .- odparł Potter wzruszając obojętnie ramionami i odwracając się do niego tyłem .
W pomieszczeniu zapadła nieprzyjemna cisza . Co miał mu powiedzieć ? Zwykłe przepraszam raczej nie wystarczy . Gdy tu biegł tyle słów , zdań kłębiło mu się w głowie . A teraz ? Kompletna pustka . Dopadły go okropne poczucie winy i wyrzuty sumienia . To jak się zachował w stosunku do Harry’ego było okrutne . Nie pomyślał nawet jakie to może być dla chłopaka bolesne . Jest prawdziwą , ohydną , wielką świnią . Przeprosi go . Tu i teraz . Nie ważne czy będzie to powiedziane z sensem czy nie . Ważne , że powie iż mu jest przykro !
  Wziął głęboki oddech i spojrzał na chłopaka .
- Harry , ja …
- Rozumiem . – przerwał mu Potter, nawet nie odwracając się ku niemu . – Patrz co mam ! – wykrzyknął całkowicie olewając, to co Draco chciał powiedzieć . Zamiast tego , poszedł na środek klasy , poczym stanął i … łapał powietrze ?
- Co ty robisz ? – zapytał zdziwiony blondyn .
- Zaraz zobaczysz – odparł, nadal na niego nie patrząc . Zaprzestając szukania czegoś, wyciągnął różdżkę . – Accio Peleryna-niewidka !
Słychać było świst materiału , by potem Harry mógł się odwrócić z przyzywanym przedmiotem w ręku . Oczom Draco i Pottera ukazało się lustro Ain Eingarp . Stało ono na środku sali , odbijając chłopców . Obicie ukazywało zdziwionego blondyna patrzącego na siebie, a bruneta uśmiechającego się lekko, spoglądając skrycie na niebieskookiego .
- C-co ono tu robi? – zapytał chłopak wciąż zdumiony.
- Sprowadziłem je tu . Zapytałem Dumbledore’a czy jest możliwość bym mógł lustro dostać . Okazało się, że profesor miał je cały czas od pierwszej klasy .
- Ale po co ? - odparł z niezrozumieniem blondyn .
- Chce się dowiedzieć jak będzie wyglądać moja przyszłość oraz o czym głęboko w sobie marzę … Nigdy cię nie gnębiło pytanie  „jakie będzie moje życie kiedyś” ? Mnie zawsze . I dziś się tego dowiem . Ty także . – odpowiedział mu Potter, całkowicie poważnie, patrząc się wprost w swoje odbicie . Po chwili ciszy odwrócił się do niego przodem . Spoglądał na niego z jakąś dziwną iskierką w oku . By w końcu rzucić : - Ty pierwszy .
Blondyn spuścił lekko głowę, drapiąc się po niej, by potem skinąć twierdząco . Podszedł wolnym krokiem do lustra, wahając się przed spojrzeniem w nie . Lecz przełamując się , podniósł głowę . Przez chwilę widział tylko siebie , Harry odszedł tak by mu nie zawadzać , aż tu nagle w odbiciu, obok niego, stanął … Sam Potter.

  Byli na jakimś ciemnym korytarzu, rozświetlonym przez tylko jedną pochodnię . To było przejście koło jego portretu, prowadzącego do komnat prefekta . Byli na nim sami. Harry trzymał go za poły bluzy, a on stał tak z beznamiętną miną . Brunet coś mówił, lecz w odbiciu nic słychać nie było . W końcu zielonooki pociągnął go za bluzę, złączając ich usta w namiętnym pocałunku … Aż tu nagle obraz zniknął i Draco znów widział tylko siebie .
 Malfoy oglądał to wszystko z kamienną miną, lecz w środku zawzięcie analizował wszystko . Wyciągnął rękę przed siebie chcąc dotknąć tafli lustra, ale uznał w końcu, że to bez sensu . Za to odwrócił się do Harry’ego . Tam ten zrozumiał i zamienił się z blondynem miejscami . Stanął przed lustrem z powagą . Draco obserwował go w milczeniu . Na początku Potter starał się zachować powagę, lecz na jego twarzy pojawiły się rumieńce a jego pożądliwy wzrok skierowany był na lustro . Nie odrywał go choćby na chwile . Po chwili scena w zwierciadle się skończyła i Harry odszedł pośpiesznym krokiem od niego . Chwycił leżącą na ziemi pelerynę-niewidkę i ruszył w stronę drzwi prowadzących na korytarz . Draco szybko się zreflektował co chłopak ma zamiar zrobić i przeszkodził mu w tym, łapiąc go za ramię . Odwrócił go twarzą do siebie, patrząc na niego z powagą .
- Gdzieś idziesz ? Mieliśmy omówić to co widzieliśmy, nieprawdaż ?
Harry rozglądał się wszędzie, by tylko nie patrzeć na Ślizgona .
- J-ja m-mam coś do załatwienia . – odpowiedział pośpiesznie .
- Tak nagle, Harry ? – zapytał podejrzliwie, podchodząc do niego o krok bliżej .
- Tak ! – krzyknął i już chciał wybiec, ale blondyn go powstrzymał . Zacisnął bardziej rękę na jego ramieniu, by potem złapać go za nadgarstki i przysunąć chłopaka jeszcze bliżej, tak że czuł jego oddech na ustach . Patrzył na jego wargi i mówił :
- To jest najgłupsza wymówka jaką słyszałem, Potter. Domyślam się co widziałeś w lustrze . Tylko nie chcesz się przyznać co to było . Powiem ci co widziałeś . Byłem to ja i ty . Razem . W tej chwili . A dokładniej robiliśmy …
Nie dokończył gdyż przybliżał twarz do Harry’ego . Był już tak blisko … Jeszcze tylko kilka centymetrów … Już miał dotknąć jego gorących ust, gdy … Gdy Wybraniec tak po prostu wyrwał mu się z uścisku .
- J-ja ja nie mogę Draco … Przepraszam …
Powiedział i wybiegł z sali, zostawiając chłopaka samego .


CDN

Koniec części 10 …

wtorek, 18 października 2011

True love rozdział 3

Ha! Udało mi sięw końcu wejść! ale nie bijcie, że tak długo mnie nie było... Nie miałam jak za co wszystkich fanów sasunaru bardzo przepraszam. Dzisiaj wzięłam się zaparłam i daje rozdzialik 3 szkolnego życia naruto i sasuke. Kolejna część jest już napisana, ale czeka jeszcze na poprawki, wiec na ten moment musicie zadowolić się tym.
Chciałabym także podziękować wszystkim fankom (i fanom jeśli jacyśsięznajdą) którzy czytają, komentują i nie zrażają sie błedami i stylem mojego pisania. Kolejny rozdział postaram się dać jutro bo mam mało lekcji i nic mnie nie  zatrzymuje:) a teraz serdecznie zapraszam do lektury, a także przypomnienia sobie wcześniejszych wydarzeń.
Wasza niedobra i okrutna Kostos:*****


Dobra kochani... coś się nie kwapicie do pisania komentarzy, wiec zarządzam, że nowej notki nie będzie dopuki nie zobacze chociaż 5 komentarzy... Pzdr...

Rozdział 3 cz.1
Opowiada Naruto
Podczas przebierania się na W-F Sasuke dziwnie mi się przyglądał. Nie wiem czemu, ale zdaje mi się że zauważył moje bandaże na rękach… Wszyscy się już do nich przyzwyczaili odkąd poszła plotka, że to dla ozdoby, ale nie jestem pewny, czy dzięki nie mu znowu nie staną się one obiektem zainteresowania innych uczniów. Dlatego szybko się przebrałem i zostawiłem go w szatni samemu idąc w stronę sali. Po drodze ktoś uwiesił mi się na szyi. Nie zdążyłem się nawet odwrócić jak ta osoba krzyknęła mi do ucha
- Siema kochanie! Co się tak zamyśliłeś?
- Spadaj Kiba. Pan gbur mnie wykończył. – powiedziałem do niego, po czym dodałem - Samo przebywanie w jego towarzystwie przyprawia mnie o dreszcze. Ja kiedyś coś zrobię babci Tsunade!
- Może chcesz zapomnieć o tych przeżyciach?
Zaczął się do mnie przybliżać, ale nie dane mu było skończyć, bo w tym czasie obok nas zmaterializowała się Temari. Kiba na jej widok od razu zrobił się czerwony na ryju i przestał kontaktować wpatrując się w nią jak urzeczony. Prawie wszyscy oprócz no Sabaku wiedzieli o jego miłości względem niej, lecz wydawało się że nie jest zainteresowana, a ten palant był zbyt nieśmiały żeby zagadać. Chyba czas pobawić się w swatkę. Operację MKDTNW czas zacząć (gdyby ktoś nie wiedział pełna nazwa brzmi Operacja Miłość Kiby Do Temari Na Wieki – dop. Kos.)
- Temari witaj kochanie – powiedziałem z przebiegłym uśmiechem na ustach – Co cię do nas sprowadza?
- Tak przyszłam. tylko tu mam spokój od lasek gadających o tym nowym, a Sakura zagubiła się w akcji i nie mogę jej znaleźć.
- A ty czemu nie latasz za Sasuke? – Kiba nadal nie odzyskał języka i własnej woli. – Myślałem, że on wszystkim dziewczynom się podoba. No oprócz Sakurki bo ona jest inna…
- On nie jest w moim typie. Mam kogoś innego na oku.
- Hmm… a kto to taki? Jeśli można oczywiście wiedzieć, bo nie chcę się wpierdalać w twoje życie.
- To ta-je-mni-ca. Mogę powiedzieć że to brunet o pięknych brązowych oczach i maniakalnym uwielbieniem dla psów…
- Ten debil??
- Może.:(( Ale on nic do mnie nie czuje. Sam widzisz nawet się do mnie nie odezwie…
W tym momencie Kiba odzyskał głos. Ten palant jest chyba głupszy niż myślałem. Zamiast zaprosić ją gdzieś on się głupio pyta który to, bo mu najebie że tak ją traktuje… Nie no ja wymiękam. Po prostu nie wytrzymałem i wydarłem się na niego
- To ty cymbale!
Po tych słowach zwinnie się ulotniłem i zacząłem rozgrzewkę przed W-Fem. Miałem szczęście, bo dzisiaj graliśmy w kosza. To mój ulubiony sport, w końcu jestem kapitanem naszej szkolnej drużyny. Książę gburów też się dobrze spisał, więc jeśli będzie chciał się dostać do składu to się dostanie:(. Będę płakał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No bez kitu ja mówię serio. Do stu tysięcy diabłów jak ja go nie lubie…
Opowiada Sasuke
W końcu koniec! Mam nadzieję, że w domu będzie spokój. Jeśli łasic znowu się przypałęta i zacznie napierdalać o tym co on robił, a czego nie to trafii do szpitala... (oO Sasuś wkurwiony jest xD) Nie dowiedziałem się w końcu co to za bandaże ma blondyn, ale nikt się nimi nie przejął. Dziwne... Może to u niego zupełnie naturalne. CHOLERA!! Czemu ja muśle cały czas o tym pedale? >.< Nie lubie go. Przed szkołą czekała na mnie jakaś blondyna. Gdy tylko mnie zauważyła podbiegła w moją stronę. Wtedy to przypomniałem sobie skąd ją kojarzę. To ona po pierwszej lekcji obużona powiedziała coś do tego bęcwała co mnie oprowadzać miał. Wzrokim przebiegłem plac koło szkoły szukając jakiejś ucieczki przed tą laską. Niestety. Nic nie mogłem wymyślić. W końcu usłyszałem jej przesłodzony głos...
- Sasuke-ku~n! Poczekaj! - kiedy już przy mnie stała spytała. - Nie masz ochoty wybrać się z nami do kawiarni? Zawsze po szkole idziemy całą ekipą...
- Nie.
- No nie bądź taki. Idzie cała klasa – Ta idiotka nie dawała mi spokoju. Czy ona jest taka głupia, że nie wie co to znaczy nie? Zaczyna mnie wkurzać! Szkoda że Konan tu nie ma. Przynajmniej bym się nie nudził.
Kątem oka zauważyłem jak nauczyciel wychodzi razem z Naruto ze szkoły i kierują się do samochodu. Oboje widać było są szczęśliwi... Nie zważając więcej na namowy dziewczyny wyminąłem ją i poszedłem w stronę swojego auta. Pół godziny później byłem już w domu, jednak gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania udeżyła we mnie z ogromną siłą głośna muzyka wydobywająca się z pokoi na piętrze. Chcą nie chcąc przedarłem się przez te krzyki usilnie zatykając dłońmi uszy. Jeszcze tego by brakowało żebym słuch stracił... Kiedy wkroczyłem do pokoju z którego wydobywały się dzźwięki zastałem nietypowy widok...

Rozdział 3 cz.2 
Opowiada Sasuke
Ten pojeb, czyli iście debilny i zdziecinniały Łasic zwany niekiedy moim bratem, stał na stole z mopem w ręce i starał się przekrzyczeć muzykę >.< Rozumiem że tak można, ale bardziej ludzkie by było śpiewanie... no w jego wypadku wycie, do pilota od telewizora (tak jak ja to robie. Ale o tym na razie cicho szaa...). Przyznam jednak że te RóSZofffe majtasy w teletubisie są zajebiste. Przynajmniej poprawiły mi humor (ja też takie chcę!!!!!!!!) Wkurzony podszedłem do wieży i ją wyłączyłem na co mój braciszek załapał ostrego bulwersa. Nic jednak nie powiedział tylko wyszedł do łazienki i zatrzasnął głośno drzwi... Normalnie jak dziecko... jak dziecko... Wykończony poszedłem do swojego pokoju i rzucając plecak w kąt wskoczyłem na wyrko. W końcu spokój... Nie wiem nawet kiedy, ale zasnąłem. Miałem sen... Byłem na polu pełnym złocistego zboża. Dookoła można było zobaczyć tylko ten kolor. Zacząłem nawoływać Konan później Sasoriego i Deidare, ale nikt się nie pokazał. W końcu wkurwiony zacząłem krzyczeć aby łasic przestał się wygłupiać, lecz to także nie pomogło. Nie wiedząc gdzie się znajduje postanowiłem poszukać kogoś kto mi pomoże znaleźć drogę powrotną do domu (Ta bo na pewno zapytam... Chyba o to czemu skarpetki tej osoby którą spotkam nie pasują do bluzki którą ma n sobie...). Nagle zobaczyłem jakąś drobną osóbkę biegającą między zbożem. Krzyknąłem żeby się zatrzymała lecz ta odwróciła się do mnie tylko na chwilę ukazując mi swoje niebieskie oczy czystsze niż niebo w letni dzień i pobiegła dalej. Z tej odległości jaka nas dzieliła wydawał mi się jakoś znajoma, lecz nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie ją widziałem. MNIE się nie olewa! Zdenerwowany pobiegłem za nim, bo byłem na sto procent pewny że to on a nie ona. Już go doganiałem gdy nagle...
- Cholera!!! - Leżałem na podłodze, na którą spadłem wystraszony nagłym trzęsieniem w całym domu. - Itachi ty pierdolnięty paziowy łbie! Niech ja cię tylko dorwę!
W samych slipkach poszedłem do pokoju brata z którego wydobywała się muza. Niedługo sąsiedzi przyjdą i zaczną napierdalać że nie życzą sobie słyszeć u siebie muzy z naszego domu bo to jest muzyka szatana, a my powinniśmy bardziej się uduchowić i n przykład do zakonu wstąpić (mi tak zawsze babcia mówi gdy słyszy jak słucham hip hopu... - dop. kos.) a to przecież TYLKO lecą piosenki PIHa. Wszedłem do pokoju, ale nie spodziewałem się że ten pierdolnięty w głowę podczas urodzenia z gębą spłaszczoną żelazkiem łasic będzie całkowicie nagi!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! RATUNKU!! OŚLEPŁEM!!! Załóż coś na siebie, a nie paradujesz jak małpa w ZOO! Na oklaski czekasz za swoje mizerne ciało (a zwłaszcza jedną jego część...)? Niedoczekanie twoje!!
- Po jaką sałatę tu wchodzisz? -zbulwersował się brat.
- ZIELONĄ! Zaraz sąsiedzi się zlecą przez tą twoją muzyczkę tobie raz nie wystarczy powiedzieć żebyś wyłączył???
On na to tylko pokręcił głową i wyrzucił mnie z pokoju. Debil...
Opowiada Naruto
Kiedy wyszliśmy z Iruką-sensei ze szkoły zauważyłem tego przyjeba i machającą w jego stronę Ino. Widziałem jak zadawała mu jakieś pytanie na co on pokręcił głową zaprzeczając. Ale kiedy koło nich przechodziłem usłyszałem jak mówiła
- No nie bądź taki. Idzie cała klasa – Taaa... cała a ja to co zwierzątko klasowe i się nie liczę? Mnie jakoś nikt nie zapytał czy chcę iść czy nie. Ale co tam. Po prostu w tej klasie jestem niewidoczny (mimo że jestem przewodniczącym i jak nauczyciele raczą mówić Najgłośniejszym Bachorem Jakiego Można Było Cholera Spłodzić).
    Jednak nie mówiąc ani słowa poszedłem w stronę samochodu Iruki. Będą jeszcze coś chcieli... Chociaż szczerze to mi się lepiej zrobiło gdy zobaczyłem jak ten debilny... debil! się nie zgadza. Pierwsze co zrobiliśmy to pojechaliśmy do mnie do domu spakować ciuchy. Nie pozwoliłem Iruce wejść do środka, bo miałem rzeczy z pracy porozwalane po całym salonie. Kiedy już się spakowałem (ciuszki robocze na samo dno oczywiście xD) wyszedłem przed mieszkanie gdzie czekał nauczyciel. Akurat jak wyszedłem palił papierosa, na co zmarszczyłem nos. Wiedział że nie lubię jak pali. To świństwo tylko skraca mu życie! Widząc mnie zmieszał się i wyrzucił szluga (B-E-Z-C-Z-E-L-N-Y-!!!!). Coś ma ostatnio opóźnione odruchy. Zazwyczaj wiedział że idę jeszcze zanim mnie zobaczył (Może zakochany biedaczek jest?). Nic jednak nie mówiąc skierowaliśmy się w stronę domu Iruki. Po drodze niestety zadzwonił mój telefon.
    - Siema Anko!... Tak a co?... Będę... Dużo zamówień? … Nie no dobrze. Postaram się:) Jak to w końcu mówią klient nasz pan! Hehe... Nie nie dam rady punktualnie... Mam przeprowadzkę … Nie wiem może jakieś dziesięć piętnaście minut. … No dobrze. PA kochanie:*... A zapomniałbym! Yuro po mnie przyjedzie? Aha no to luz!
No to rozpakuje się i o dwudziestej ma po mnie przyjechać Yuro żeby zabrać mnie do pracy... Sakura mnie zabije, ale przecież jestem duży i to moja sprawa czym się zajmuje (Prawdaaaa?????). Iruka dziwnie na mnie patrzy. Czuje że narusza moją przestrzeń osobistą, więc odsuwam się w stronę drzwi.
- Nie patrz na mnie takim wzrokiem, bo czuje się jakbyś chciał mnie zgwałcić. - Mówię niepewnie - I nie! Nie powiem ci czym się zajmuje. To tylko moja sprawa. I jeszcze nie, nie zrobię dla ciebie kolacji mimo że uwielbiasz jak gotuje... Jak będziesz się tak obżerał to nikt na ciebie nie spojrzy, a ja wiem że podoba ci się Shikamaru. I przy okazji on nie jest zainteresowany, jest całkiem hetero...
- Wiesz co! Wcale nie chcę cię zgwałcić!! - Dopiero po chwili dotarła do niego informacja o Shikim. - Wcale mnie on nie interesuje smarkaczu zza dużym nosem, który wtrącasz w nie swoje sprawy! A poza tym zawsze można sprowadzić go na właściwą drogę;)
- Tak tatusiu od siedmiu boleści, a teraz patrz na drogę bo ja jestem za młody, piękny, inteligentny, popularny i przede wszystkim za dobrze wyposażony aby teraz umrzeć!

sobota, 1 października 2011

Od łóżka, poprzez łańcuch, do... twych ramion. - prolog 'Od dzisiaj, mieszka z nami'

Witam! Otóż przedstawiam nowe opowiadanie. Pojawiło mi się ono w głowie o 2 nad ranem i nie mogłam go nie zapisać :D. Mam nadzieje że wam się spodoba. Uwaga! Poprawione! Zupełnie inna wersja.

0o0o0o0o0o0o0o0o0o0



Siedział w klubie, patrząc drapieżnym wzrokiem na blond seks bombę z wielkimi piersiami. Mmm… Aż chciał je złapać i pościskać, possać… Haha! Na pewno jeszcze dziś to zrobi. Dziewczyna wstała od baru i uwodzicielskim krokiem zbliżała się do jego stolika. Stanęła nad chłopakiem, wypinając swoje piersi. 
- Hej. Jestem Harry. – przedstawił się Potter, patrząc się bezczelnie w biust dziewczyny, której tylko o to chodziło.
- Cześć, Nicole. – odpowiedziała mruczącym głosem.
- Mogę ci postawić drinka? – zapytał chłopak, podnosząc się.
- Hihi, ja ci postawię coś innego. – odparła, podchodząc bliżej niego, dotykając krocza Harry’ego. Tamten sięgnął po kurtkę, by potem szepnąć dziewczynie do ucha seksownym głosem:
- To rozumiem, że idziemy do ciebie.
Nicole złapała go za pasek od spodni i kierowała się do wyjścia z klubu. Gdy wyszli na zewnątrz, dziewczyna wpiła mu się drapieżnie w usta, ssąc je i gryząc na przemian. Potter oparł ją o ścianę budynku, wsuwając jej ręce pod króciutką sukienkę. Nagle telefon w kieszeni chłopaka zawibrował, informując o przyjściu wiadomości. Zamiast odcztać ją, zszedł ustami na szyję kobiety. Słyszał jej jęki, które go pobudzały. Tak, głośniej! Myślał. Po chwili poczuł ból z tyłu głowy. Ktoś go walnął. Odwrócił się zły i ujrzał swoją przyjaciółkę. 
- Naomi, co ty u diabła tutaj robisz i czemu mnie bijesz? – warknął.
- Mnie się nie olewa! – krzyknęła dziewczyna. Sekundę pózniej uśmiechała się słodko, kierując swoje słowa do towarzyszki jej przyjaciela. – Hej skarbie, niestety musisz iść, więc spierdalaj! 
Nicole patrzyła zszokowana na dziewczynę. Po chwili odzyskała rezon i z oburzeniem poprawiła sobie sukienkę, patrząc na Pottera. Westchnęła ciężko, całując chłopaka w policzek. 
- Zadzwoń. – powiedziała, wkładając mu wizytówkę do kieszeni kurtki, by potem odwrócić się na pięcie i wrócić z powrotem do klubu. 
Harry zaś przyglądał się ze złością przyjaciółce. Była ona brunetką o długich włosach, które sięgały jej do pośladków. Oczy dziewczyny były niebieskie, wyjątkowe przy jej ciemnej cerze. Pełne usta dziewczyny wykrzywiały się w triumfalnym uśmieszku. Podeszła do chłopaka i objęła go na powitanie. Naomi nie była za wysoka. Miała zaledwie metr sześćdziesiąt wzrostu, więc gdy go przytulała, musiała stawać na palcach. 
- Powiedz mi teraz, po co przeszkodziłaś mi w zaprowadzeniu tej dziewczyny do łóżka? – zapytał Potter. 
- Miałam taki kaprys. Poza tym mam ci kogoś do przedstawienia. Draco! Chodź. – krzyknęła do blondyna, którego dopiero teraz zobaczył. 
Był on wysoki, szczupły i wyglądał na kogoś z dobrego domu. Czemu tak pomyślał? Otóż chłopak odziany był w drogi srebrny garnitur, szedł w ich stronę z wysoko uniesioną głową i nonszalanckim krokiem. Stanął obok nich wyprostowany, wpatrując się w Harry’ego. Brunet teraz zobaczył jego oczy. Były niesamowite… Ich kolor był bardziej intensywny niż Naomi. Duże niebieskie tęczówki wpatrywały się w niego z dziwnym blaskiem. Ale jakże hipnotyzującym blaskiem… 
- Harry, to jest Draco Malfoy. – przedstawiła chłopaka, Aoki. 
- Miło mi . – odezwał się męskim, seksownym głosem blondyn, podając rękę brunetowi.
- Mi także. Jestem Harry Potter. – odwzajemnił gest.
- A i jeszcze jedno – zaczęła Naomi. – Od dzisiaj mieszka on z nami. 

czwartek, 1 września 2011

Życie nie ma happy end'u ? cz.9

Harry biegł . Na początku próbował dogonić Draco , lecz postanowił najpierw dotrzeć do łazienki Jęczącej Marty , a potem dopiero znaleźć chłopaka .

Zbiegł po schodach , wpadając na korytarz . Skręcając w prawo , wyciągnął różdżkę i wszedł do łaźni . Zachowując ciszę , by duch dziewczyny go nie usłyszał , podszedł w najdalszy kąt . Usiadł , podkulając nogi do piersi . Próbował sobie przypomnieć co robił , przed … wypadkiem Draco i o śnie … Obrazy szybko pojawiły się w jego głowie . Z zamkniętymi oczami , wyczarował mały flakonik i wciąż myśląc o tamtych wydarzeniach , różdżką wyciągnął ze skroni , niebieską nitkę wspomnień . Umieścił ją w naczyniu po czym zakorkował je .

Harry wstał z ziemi próbując tym razem odgonić myśli . Otrzepał spodnie i wyciągnął z ich tylnej kieszeni Mapę Huncwotów . Wymieniając formułkę odblokowującą ją , starał się znaleźć Malfoy’a . Jest . Wieża Astronomiczna .  Tym razem zamiast ją schować , zmniejszył , przykleił do buteleczki , poczym napisał kilka słów . Zmierzając ku miejscu pobytu chłopaka , zaczarował flakonik , tak że gdyby upadł , niezależnie z jakiej wysokości , nie rozbiłby się.  Wolniejszym już krokiem , wchodził kręconymi schodami do Wieży . Na ich szczycie wziął kilka głębokich wdechów , po czym wszedł do pomieszczenia . Uderzył w niego mocny podmuch wiatru . Nie był on zły , był przyjemny , chłodnawy kojący rozgrzane od nieprzyjemnych myśli ciało … Wkroczył głębiej do wieży , zauważając Dracona opartego o barierkę . Jego włosy targał wiatr , wyglądając przy tym nieziemsko . Mimika  twarzy wyrażała smutek i zamyślenie . Harry wiedział , że to przez niego .
Zaprzestając obserwowania chłopaka , Potter ruszył na przód .
- D… Malfoy. – powiedział twardo , patrząc jak blondyn odwraca się ze zdziwioną miną , lecz zaraz odzyskuje rezon i przybiera obojętny wyraz twarzy .
- Czego chcesz ?
- Tego , byś w końcu uwierzył , że nie udaję . Podobno się przyjaźnimy , a w przyjaźni chodzi o zaufanie ! Dlatego … dlatego przyniosłem ci to . – rzucił w jego stronę fiolkę . Uderzyła ona w ziemie po czym potoczyła się chłopakowi pod nogi . Harry obrócił się na pięcie i już miał wychodzić , gdy usłyszał :
- Po co to robisz ? – Spytał Malfoy podnosząc buteleczkę z ziemi .
- Nie łapiesz ? Zależy mi kurwa na tobie i naszej pieprzonej przyjaźni !
To powiedziawszy wyszedł z Wieży , zostawiając Malfoy’a samego.

ooOooOoo


Siedział w salonie wspólnym obracając w dłoni fiolkę . Zastanawiał się jakie straszne myśli mogą być w tej buteleczce . Nie ! To głupie , przecież nawet jeśli będzie coś złego w nich to nie będzie aż taki wielki koszmar . – Beształ się w myślach chłopak .

Strzepując ze swojego ramienia Pansy , wstał i ruszył do swojego dormitorium . Miał szczęście , że ojciec kupił mu w Holandii u jakiegoś starego faceta z „dobrego rodu” , myślodsiewnie .
Wypowiedział hasło i wszedł do pokoju . Zdjął z siebie szatę wierzchnią , zostając tylko w spodniach plus biały podkoszulek z srebrno-zielonym krawatem . Rozebrał jeszcze górną część garderoby i rzucił wszystko na łóżko . Wyciszył pokój po czym krzyknął :
- Accio Myślodsiewnia !
Słychać było stukoty i brzdęki zanim wzywany przedmiot , w końcu przyleciał. Nie była to taka Myślodsiewnia jaką miał Dumbledore na czwartym roku . Jego latała w powietrzu zostawiając pod sobą smugi magii i zawartych w niej wspomnień . Myślodsiewnia była płaska z wygrawerowanym napisem „Ex quo resolvitur in oblivionem, et aliquando in specie mentem.” *
Draco sięgnął po fiolkę stojącą na stoliku i odkorkował ją . Wlał wspomnienie do odsiewni . Płyn rozpłyną  się czarnymi smugami po całej powierzchni wody , robiąc bajeczne wzory . Chłopach przyłożył dłoń do tafli myślodsiewni , dotykając palcami linii wspomnień . Wziąwszy kilka głebokich wdechów , zanurzył głowę w wodzie . Poczuł to niesamowite uczucie wsysania , jakby ktoś obejmował go wielkimi ramionami i ciągnął ze sobą na dół . Doświadczony spadł lekko na ziemię , rozglądając się dookoła . Był w dormitorium chłopców w Wieży Gryffindoru . Jak zauważył nikogo nie było już w łóżku , prócz czarnowłosego chłopaka , który właśnie sięgnął po okulary , wkładając je na nos . Przeciągnął się mrucząc . Draco patrzył na jego lekko zarysowane mięśnie na brzuchu . Przy każdym jego ruchu , one poruszały się i uwydatniały . Odrywając wzrok od mięśni chłopaka , patrzył jak ten podchodzi do kufra , wyjmuje czyste ciuchy i idzie do łazienki . Blondyn w tym czasie usiadł na łóżku Harry’ego i przyglądał się wystrojowi pokoju . Oczywiście na pierwszy rzut oka widać , że pomieszczenie jest skromniejsze od dormitorium ślizgonów . Gryfonów było małe , ciasne i trudno było zmieścić , przynajmniej dla Dracona , pięć osób . Aż strach myśleć gdzie trzymają resztę osób , jak nawet Salon Wspólny jest mniejszy od jego . Ich był wielki . Stało tam kilka sof , foteli i stołków i to oczywiście zielonych . Oni mieli maluśki kominek , a ślizgoni ogromny z rzeźbieniami węży . W dormitoriach zawsze panował ład i porządek , co trudno utrzymać w dużym pomieszczeniu . Mieszkały w nich po 2 osoby ale i tak było im źle . No bo czysto krwiści mają mieszkać w małym pokoju ? Nie dla nich jest wielkie machoniowe łóżko z rzeźbieniami , a także duże dębowe biurko . Stanowczo za mało przepyychu . Malfoy aż na tą myśl prychnął . Akurat w tym momencie Harry wyszedł z łazienki . Draco nie zdążył mu się przyjrzeć , ponieważ  ten szybko wypadł z dormitorium . Chcąc nie chcąc , musiał iść za nim . Weszli do Salonu , po czym czarnowłosy podszedł do sofy gdzie siedziała ... Saori . Chłopak usiadł koło niej i się przywitał . Przez chwilę między nimi panowała cisza . Którą przerwała dziewczyna , wpatrująca się w Harry’ego . Zaproponowała spacer , a on się zgodził . Wstali z sofy i udali się ku wyjściu z wieży .

Byli koło łazienki jęczącej Marty , oni gadali , a Draco nigdy nie słyszał tak nudnej rozmowy ... W końcu coś go zainteresowało. A dokładniej pytanie Saori do Pottera na jego temat . “Draco … Nie podoba mi się on . Jest … Dziwny , nieprawdaż ?” . Myślał , że usłyszy odpowiedź twierdzącą lecz … „Nie . On jest wyjątkowy jest … inny . Nie jest jak każdy . On jest opanowany , spokojny …”
I wtedy spojrzał równocześnie z Harrym na Saori … Wtem film się skończył , lecz on zdołał uchwycić , wyraźny błysk czerwonych oczu … Oczu takich jak Voldemorta …

Kolejna scena . Wylądował w łazience Jęczącej Marty . Rozglądał się po pomieszczeniu , oczekując jakiegoś zbawienia i nadeszło ono wraz z Potterem , wychodzącego chwiejnym krokiem jednej z kabin . Scena ponownie się skończyła a trzecia rozpoczęła . Lecz tym razem nie był sobą , tylko osobą siedzącą w tronie … Tronie , przy którym kiedyś klękał , tronie przy którym klękał w sali w jakiej już kiedyś był …
Czuł wściekłość nie do opisania … Wtem wrota otworzył się z hukiem , a do pomieszczenia wkroczyła Śmierciożerczyni . Odczuwał do niej szacunek ,  pełne zadowolenie z jej pracy  i … tak jakby … miłość ? Podeszła do jego stóp i ukłoniła się . Uniosła głowę ,po czym podeszła do niego , wezwana . Ujrzał jej twarz . Niestety zakryta była maską . Uklękła po jego prawej stronie . Nie kontrolując swoich ust , spytał się swojej poddanej , jak poszła jej misja . Dowiedział się więcej niż chciał . I zobaczył . Ujrzał bowiem pokrojone ciało , upaćkane w swojej krwi , spadające na ziemię . I … Jak sobie życzysz … Ojcze” … Ojcze ?

Scena się skończyła a on z powrotem wylądował w swoim pokoju . Chwiejnym krokiem podszedł do szafki i oparł się o nią . Był blady , miał szybki puls i urywany oddech . „Ojcze…” ,” Doskonale mój panie . Cel tak jak się spodziewaliśmy , po słowach swojej …„miłości” , załamał się .” , „Jak wspaniale wiedzieć , że sam nie musiałeś się wysilać by zadać komuś nie wyobrażalny ból . Gdybym wiedział , że ma aż tak słabą psychikę , zrobiłbym to już dawno !!” , „Melduję,  że kolejny członek Zakonu Feniksa Arabella Doreen Figg , został wyeliminowany” … Te słowa przeczały mu w uszach , wywołując nieprzyjemny ból głowy . To …to ona , go … nie to nie możliwe . Ale słowa Czarnego Pana , mówiły same za siebie … I ten czerwony błysk oczy na koniec . Lecz Harry … On nie kłamał . Nie wierzyłem mu … Jak mogłem ?
Odchodząc od szafki na której się oparł , i podchodząc do drugiej , wziął flakonik w rękę . Zauważył , że na karteczce napisana jest jakaś wiadomość . Wziął w dłoń różdżkę , poczym odkleił świstek z buteleczki , by w końcu ją powiększyć . Przed nim ukazał się najzwyklejszy pergamin . Zdziwiony  , obrócił go na drugą stronę , chcąc otworzyć , lecz liścik był napisany na zewnątrz .
Drogi Draco .
Jeśli to czytasz to zapewne , mi uwierzyłeś i nie wyrzuciłeś flakoniku do śmieci . Gdybyś wyrzucił to bym stracił najważniejszą rzecz jaką posiadam . Przechodząc do rzeczy , to chcę byś po przeczytaniu tego wyczyścił tą oto Mapę Huncwotów , zaklęciem czyszczącym . Gdy już to zrobisz , przyłóż różdżkę do pergaminu i powiedz „ Uroczyście przysięgam , że knuję coś niedobrego .” Wtedy szukaj mojego imienia i nazwiska . Gdy już je znajdziesz to zamknij mapę i wyrzeknij „Koniec psot” . Schowaj mapę i … przyjdź do mnie …
Harry .

Draco zrobił jak powiedział . Rozłożył mapę .
- Uroczyście przysięgam , że knuję coś niedobrego ? – powiedział niepewnie .
Na mapie ukazał się napis : „Panowie Lunatyk, Gilzdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić MAPĘ HUNCWOTÓW.
” By potem ukazać projekt całego Hogwartu . Przeglądnął całą i patrzył na niektóre osoby . Granger jak zwykle siedziała w bibliotece , Weasley na boisku od  Quidditch’a , Crabe i Goyle  jak zwykle pochłaniali niezliczone ilości jedzenia w Wielkiej Sali , a Harry … był w opuszczonej klasie na czwartym piętrze. Tam gdzie kiedyś stało zwierciadło Ain eingarp .
- Koniec psot ! – krzyknął stukając różdżką w mapę . Złożył ją , włożył do tylnej kieszeni , poczym wybiegł z dormitorium na spotkanie z Harrym …

Koniec części 9
CDN

piątek, 26 sierpnia 2011

Życie nie ma happy end'u ? cz.8

Na początek informacja . Opowiadanie Cmentarny cud niestety , zostaje zakończone . Nie ma sensu , go kontynuować jak nie mam weny na niego i już się pogubiłam w akcji . Nie potrafię go po prostu pisać . Jeśli jest ktoś kto chciałby kontynuować pisanie CC to proszę mi napisać w komentarzu lub na maila albo gg . ( Kontakt napisany wyżej ) . Nie gadając więcej zapraszam na notkę ;) 

****

Jak mógł go zostawić ?! Nie przejmując się nim pobiegł sobie do tej tchórzofretki , nie zważając na jego krzyki . Na dodatek nie ma go nigdzie ! Nie wrócił na noc , nie ma go w skrzydle szpitalnym tak jak tej gnidy , Malfoy’a . Przeszukał już cały Hogwart !
Siedział tak niespokojnie , niemalże jak na szpilkach , martwiąc się o przyjaciela .

Wczoraj po tym jak Harry go zostawił zaszył się w dormitorium , czekając na niego . Lecz jakież to było jego zdziwienie jak się nie pojawił .  Godziny mijały , a jego wciąż nie było . 20 … 22 … 23.30 . O północy dopiero wpadł na pewien pomysł . Podszedł do kufra Złotego Chłopca i zaczął w nim grzebać . Lecz mimo , że wywalił wszystkie rzeczy Harry’ego na ziemie to i tak nie ma tego czego szukał . Mapy Huncwotów … Wściekły , zaklął cicho i kopnął kufer . Lecz to nie był za dobry pomysł … nie tylko palec go bolał , ale i obudził Neville’a . Chłopak zaspanym wzrokiem  obejrzał się dookoła .
- Co się stało Ron ? Czemu nie śpisz ? – zapytał sennie .
- Czekam na Harry’ego … Ale po tym jak poszedł do Malfoy’a , to już go nie widziałem , mimo moich poszukiwań … - Odpowiedział , niemalże wypluwając nazwisko chłopaka .
- Ja go widziałem – tym razem odezwał się Seamus . – Wczoraj wybiegł gdzieś , płacząc ze skrzydła szpitalnego . Pewnie Malfoy mu coś dowalił jeśli z jego powodu tak się zachował .

Ale się tej tchórzofretce dostanie ! Myślał wściekle Ron . Ale trochę to dziwne , żeby Harry wybiegł ze szpitala z płaczem od słów Malfoy’a … Ogólnie po co płakał ? Gdzie jest ten Harry , w którym się …
- A to zasraniec ! – krzyknął rudzielec . – Ale bardzo mi Seamus pomogłeś … Mniej więcej to samo wcześniej wiedziałem … Przeszukałem cały Hogwart i nigdzie ale to nigdzie go nie ma ! O powiedzeniu nauczycielom nawet nie myślałem , bo by wielka panika się zaczęła .Lecz bez przesady gdzieś musi  być ! – zakończył ze zrezygnowaniem .
Przez chwile w dormitorium panowała cisza . Po kilku minutach przerwał ją Neville :
- To nie masz wyboru , musisz czekać do śniadania na niego .

Jak powiedział , tak Ron zrobił . Po słowach chłopaka , położył się do łóżka i starał się zasnąć . Przez godzinę nie odnosiło to żadnych skutków , lecz w końcu zapadł w płytki sen .  Przebudził się dopiero po 8 , świadom , że prawie zaspał na pierwszą lekcję . Eliksiry . W pośpiechu ubrał jeansy , czarną koszulkę , umył zęby , spakował torbę i zbiegł szybko na śniadanie , mając nadzieję , że spotka Harry’ego . Wszedł do Wielkiej Sali , podchodząc do stołu gryfonów . Lecz jak wielki był jego zawód , gdy nie ujrzał przy nim chłopaka . Martwiąc się o niego , wziął Tosta i sok dyniowy , po czym patrząc się w jakiś punkt przed sobą , jadł . Siedział sam , oprócz kilku 2-klasistów przy stole .  Wszyscy już byli pod salami , czekając na nauczycieli , bo za 5 minut zaczynają się lekcje . Ron przełknąwszy wszystko , wstał i otrzepując szaty , biegiem udał się pod salę eliksirów . O mały włos nie zabijając się na zakręcie , dotarł do reszty grupy . Zdążył w sam raz , jak Snape otwierał drzwi do klasy . Warknął coś do nich , a uczniowie zaczęli wtaczać się do pomieszczenia . Wszyscy mieli usiąść mieszanie . Ron’owi przypadł do pary Zabini , Hermionie Parkinson a … Potterowi  jak zawsze fretka , lecz tym razem ich obu nie było . Malfoy w szpitalu a Harry … Właśnie , gdzie Harry ? Otóż to jest w klasie . Właśnie wpadł do niej zdyszany , patrząc na swoją ławkę , ze smutkiem . Jego myśli zostały przerwane przez Snape’a .
- Potter , jak miło że zaszczycił nas pan obecnością . W ramach nagrody za jakże łaskawe przyjście minus 20 punktów dla Gryffindoru. – odezwał się jadowicie , patrząc na niego z odrazą . Na dźwięk jego słów wszyscy się skrzywili , oprócz Ślizgonów oczywiście .
Harry wypuścił ze złości powietrze z płuc i powiedział :
- Panie profesorze ! To czysta przesada!
- Kolejne 10 punktów za pyskowanie . Coś jeszcze panie Potter? Ja mogę tak do wieczora .
Potter tylko prychnął i poszedł do swojej ławki . Ron tylko patrzył to na nauczyciela to na chłopaka . Czemu ten nietoperz musi być tak na niego uwzięty !?
Przypatrując się chłopakowi , słyszał jak ten przeklinał pod nosem . Spojrzał na Snape’a i widział jak ten prawie niewidocznie , uśmiecha się szyderczo .
- Widzisz Potter , gdybyś był inteligentny to byś wiedział , że na moich lekcjach nie gada się , nawet , samemu do siebie . Za to minus 5 punktów i za przeklinanie także minus 5 punktów .
Wybraniec , ze złości aż wstał i patrząc ze wściekłością na mężczyznę , krzyczał :
- Co ?! Pan oszalał ?! Nie wiem pan razem z Malfoy’em do reszty zgłupieliście ! On odwala jakieś dramaty , a Pan się bawi w jakiegoś sadystycznego nietoperza z horrorów !! Nie wiem jak pan uważa ale dla mnie to jest nienormalne !
Nagle nastała cisza . Wszystkie pary oczu zwrócone były ku chłopaku , a on zamilkł orientując się co właśnie zrobił . Snape patrzył się na niego zszokowany tym co usłyszał . Jednak po chwili znów odzyskał rezon i wysyczał :
- Za tydzień . Mój gabinet . Punkt dziewiętnasta . Szlaban na 2 miesiące . Bez sekundy spóźnienia Potter.
Po tym incydencie Snape zakończył lekcje o 35 minut wcześniej . Ron przez chwilę myślał , że uda mu się złapać Harry’ego , lecz ten wyszedł jako pierwszy z klasy i rudemu nie udało się z nim pogadać . Pomyślał sobie wtedy , że go pośledzi by dowidzieć się gdzie idzie .
Spakował szybko swoje rzeczy i wybiegł na korytarz . Rozejrzał się dookoła . Zobaczył buta Harry’ego znikającego za lewym rogiem ściany . Szybkim krokiem skierował się ku tej stronie . Gdy już minął zakręt Wybraniec był u szczytu schodów prowadzących do … skrzydła szpitalnego . Wbiegł na kilka pierwszych stopni , poczym zwolnił , by nie narazić się na przyłapanie . Wspinając się coraz wyżej słyszał uniesiony głos … lecz słów nie słyszał . Skradając się starał się uchwycić przynajmniej co drugi wyraz . Nagle nastała cisza , więc Ron chcąc się jak najszybciej znaleźć u szczytu schodów , pokonał dzielącą go od tego odległość . Gdy przeszedł wszystkie stopnie , skierował kroki , ku zakrętowi . Gdy chciał już go minąć , o mały włos nie zderzył się z …
- Malfoy – powiedział z odrazą , odsuwając się o krok do tyłu .
- Weasley . – niemalże wypluł jego nazwisko , a potem … po prostu go wyminął zamiast rzucić jakąś ripostę .
Poruszył w geście obojętności ramionami i minął zakręt . Zatrzymał się , patrząc zdziwiony na siedzącego ,na środku korytarza , Harry’ego . Był on skulony z opuszczoną głową i najwyraźniej smutny . Ron otrząsnął się z lekkiego szoku i podszedł do chłopaka .
- Harry , co się stało , czemu siedzisz na ziemi ?
Potter uniósł głowę , zdziwiony obecnością chłopaka . Lecz po chwili znów ją opuścił zmieszany .
- Zderzyłem się z Draco i … i t-tak jakoś wyszło , Ron .
Przez chwilę panowała cisza . Lecz przerwał ją rudzielec .
- Malfoy ci coś powiedział ? – bardziej stwierdził niż zapytał
- Co ? Skąd … - nie dokończył , gdyż od razu przerwał mu przyjaciel .
- Harry , posłuchaj . Kiedyś były wspaniałe czasy . Od pierwszego roku kłóciliśmy się z Malfoy’em , nie zważając na to , że to któregoś z nas zrani . Rzucaliśmy w siebie , różnymi klątwami , wyzywając się przy tym . I tak nagle po 7 latach zaprzyjaźniasz się z nim . Ni z tego , ni z owego ! Ale to mogłem zaakceptować . Lecz tego jak on tobą pomiata , jak cię wykorzystuje , nie przyjmę do wiadomości . Szedłem tu by mu przyłożyć za to , że wywołał u ciebie łzy . Lecz to nie tylko jego wina . Także i twoja . ty dajesz sobą pomiatać . Kiedyś byś mu przywalił , dogadał . A teraz jesteś , za przeproszeniem , ckliwą pizdą dającą wszystko ze sobą robić . Dawny Harry , by nie pozwolił , żeby do tego doszło . Teraz na pewno by napierdalał tą fretkę w kącie . A teraz ty się użalasz nad swoim jakże marnym losem i płaczesz . To ci nic nie da . Bądź taki jak wcześniej i przemów Malfoy’owi do rozumu ! Po raz kolejny powiem , nie daj sobą pomiatać ani wykorzystywać. Przyciśnij go do muru i wygarnij mu .

Harry patrzył na Rona z szeroko otwartymi oczami i rozdziawionymi ustami . To co powiedział to była … prawda . Rzeczywiście się zmienił , rzeczywiście jest „ckliwą pizdą „ , rzeczywiście daje sobą pomiatać i wykorzystywać , rzeczywiście to także jego wina …
Wstał , otrzepując spodnie , poczym podszedł bliżej do chłopaka i objął go .
- Dzięki stary … Postaram się … Postaram się być taki jak kiedyś , lecz nie zostawię go , Ron . Nie wiem czemu , ale nie chcę . Teraz idę go znaleźć.
Jak powiedział tak zrobił . Rzucił się biegiem w stronę schodów i już go nie było .

Weasley stał tak jeszcze chwilę , po czym parsknął pod nosem i … poszedł do wieży Gryffindoru , zapominając o mnóstwie pytań jakie miał zadać przyjacielowi …

Koniec części 8
CDN

piątek, 12 sierpnia 2011

Życie nie ma happy end'u ? cz.7

Tej nocy , tego samego dnia,  gdy Harry wybiegł ze skrzydła szpitalnego i udał się do wieży astronomicznej , by dać upust swym uczuciom , wyczerpany szlochem zasnął … I to wcale nie spokojnym snem .

Siedział tak jak wcześniej w tej samej sali , w tym samym kamiennym tronie , z tym samym humorem . Był wściekły. Jego najlepszy Śmierciożerca się spóźniał z wieściami … A może lepiej powiedzieć Śmierciożerczyni ?Nagle do pomieszczenia wkroczyła osoba na którą czekał . Jego najwierniejsza , najlepsza , bezlitosna podwładna . Podeszła ona blisko tronu , by uklęknąć i skłonić głowę w formie całkowitego oddania , szacunku a także najzwyklejszego w świecie powitania . Uniosła głowę i spojrzała na swojego pana . Jej twarz była zakryta maską . Gestem ręki przywołał ją do siebie . Kobieta wstała i podeszła do swojego pana , stając po prawej stronie jego tronu . Klęknęła ponownie czekając na rozkazy .
- Jak poszła ci misja ? – wysyczał nie racząc nawet obdarować jej wzrokiem .
- Doskonale mój panie . Cel tak jak się spodziewaliśmy , po słowach swojej – tu jej głos nabrał kpiącego tonu – „miłości” , załamał się .
Voldemort zaśmiał się szyderczo . Jego głos odbijał się echem od ścian polegując go .
- Jak wspaniale wiedzieć , że sam nie musiałeś się wysilać by zadać komuś nie wyobrażalny ból . Gdybym wiedział , że ma aż tak słabą psychikę , zrobiłbym to już dawno !! – na powrót się roześmiał . Każdy by się spodziewał że zabije tego , kto spróbuje sprzeciwić się jemu , Wielkiemu , Najpotężniejszemu , Czarnoksiężnikowi wszechczasów . Lecz nie . Za ważna to była osoba by tak po prostu ją zabić . Lepiej jest patrzeć jak sama powoli się wykończy . I wtedy rozmyślając o tej osobie przypomniał sobie o drugiej misji swojej podwładnej . – A jak twoje drugie zadanie ? Zostało pomyślnie wykonane ?
Kobieta skinęła potwierdzająco głową . Wyjęła z kieszeni zminiaturyzowany worek na śmieci , przeciekający lekko czerwoną cieczą , a z drugiej wyciągnęła różdżkę . Rzuciła malutki przedmiot na ziemię by potem przywrócić go zaklęciem do rzeczywistych rozmiarów . Worek zawiązany był na supeł . Z niego nie wypływała tylko czerwona ciecz , lecz również ulatywał z niego okropny zapach .
- Melduję , - zaczęła , rozwiązując wór . – że kolejny członek Zakonu Feniksa Arabella Doreen Figg , został wyeliminowany . – zakończyła wręcz sadystycznym tonem , wyrzucając zawartość worka na posadzkę . Były to … pokrojone na wiele części zwłoki , pani Figg z Privet Drive … Każdy kawałek ciała był pokryty krwią i różnymi śmieciami , które się przyczepiły . Voldemort po raz trzeci zaśmiał się tejże , wręcz wspaniałej nocy .
- Jestem z ciebie dumny . Nikt jeszcze nie wykonał tak dobrze zadanych przeze mnie zadań . Teraz odejdź .
Kobieta ukłoniła się , przez otwory na oczy w jej masce rozbłysło czerwone światło .
- Jak sobie życzysz … Ojcze .
Nagini powoli podpełzła do zwłok . Usłyszała syczenie swojego pana , pozwalające rozpocząć jej ucztę . Podniosła swój wielki łeb , by potem móc zanurzyć swoje kły w martwej ręce kobiety .

Harry obudził się z wrzaskiem . Błyskawicznie podniósł  się do siadu i ciężko dysząc rozglądnął się dookoła . Zasnął w wieży astronomicznej … Super , tu jeszcze nigdy nie spał . Powoli ale to bardzo powoli wstał na równe nogi . Widać , że przespał całą noc … Spojrzał na zegarek , by upewnić się która godzina . W duszy modlił się by było wcześnie , bo pierwszą lekcja są eliksiry , a gdyby się na nie spóźnił to … Uuuu… Niestety Bozia jest na tyle zła , że nie pozwoliła chłopakowi uniknąć katastrofy . Biegiem puścił się do lochów . Jest spóźniony 10 minut … 13 … 15 … Dobiegł do drzwi o mały włos się z nimi nie zderzając . Westchnął ciężko , po czym złapał za klamkę , wchodząc do środka . Wszystkie pary oczu zwróciły się ku niemu . Brakowało tylko jednych . Tych nienaturalnie niebieskich , dużych oczach co ich kolor przypominał ocean podczas sztormu … Jego rozmyślania przerwał jakże cudowny , jadowity głos Snape’a :
- Potter , jak miło że zaszczycił nas pan obecnością . W ramach nagrody za jakże łaskawe przyjście minus 20 punktów dla Gryffindoru . – powiedział z iście zadowolonym z siebie uśmieszkiem .
Harry sapnął aż ze złości . 20 punktów !?
- Panie profesorze ! To czysta przesada!
- Kolejne 10 punktów za pyskowanie . Coś jeszcze panie Potter? Ja mogę tak do wieczora .
Wybraniec prychnął ze złością i poszedł do jedynej wolnej ławki . Ławki gdzie siedział z Malfoy’em … Czemu się wszystko z nim kojarzy ?  Kurwa ! Nie dość , że on zaprząta mi głowę to jeszcze zapomniałem torby z książkami i wypracowaniem!
Złorzecząc jaki ten świat jest po srany , usłyszał ponownie Snape’a :
- Widzisz Potter , gdybyś był inteligentny to byś wiedział , że na moich lekcjach nie gada się , nawet , samemu do siebie . Za to minus 5 punktów i za przeklinanie także minus 5 punktów .
- Co ?! Pan oszalał ?! Nie wiem pan razem z Malfoy’em do reszty zgłupieliście ! On odwala jakieś dramaty , a Pan się bawi w jakiegoś sadystycznego nietoperza z horrorów !! Nie wiem jak pan uważa ale dla mnie to jest nienormalne ! – krzyczał coraz głośniej chłopak . Dopiero po wykrzyczeniu wszystkiego zorientował się co takiego zrobił . Nie dość , że obraził Malfoy’a to jeszcze Snape’a …
Wszyscy się na niego patrzyli ze zdziwieniem , że odważył się coś takiego zrobić . Nawet wielki Pan Profesor się w niego wpatrywał z szokiem . Po chwili jednak odzyskał rezon i powiedział chłodniej niż zwykle :
- Za tydzień . Mój gabinet . Punkt dziewiętnasta . Szlaban na 2 miesiące . Bez sekundy spóźnienia Potter.

.o0oo0o00o0o00o0o0o0o

Leżał z rękami założonymi za głowę . Jego nadgarstki już się zagoiły i na razie zostaną blizny , które znikną po kilku miesiącach . Pani Pomfrey powiedziała , że może wyjść , ale dopiero po kilku godzinach od zażycia leku . Z nudów leżał jak leżał i myślał . Oczywiście nie o nikim innym , niż o Potterze .  Starał się jednak temu zapobiec . Nie przynosiło to jednak pożądanych skutków . Z sapnięciem przewrócił się na bok . Przeklęty Potter !
Draco odrzucił kołdrę na bok , rozglądając się . Nie ma jej . Spoko , mogę stąd spadać . Wstał z łóżka i prędkim lecz cichym krokiem ruszył ku drzwiom skrzydła szpitalnego . Złapał za klamkę i szybko wyleciał za drzwi , pamiętając by je cichutko zamknąć . Dobrze , że się wcześniej ubrał . Przynajmniej nie miał problemu z wydostaniem się ze skrzydła . Szybkim krokiem skierował się w stronę zakrętu prowadzącego do Wielkiej Sali . Był niewyobrażalnie głodny . Gdy skręcał w stronę schodów zderzył się z kimś . Oboje upadli na ziemie . Draco jęknął rozmasowując sobie obolałe ramię . Spojrzał przed siebie chcąc spiorunować wzrokiem osobę , która weszła mu w drogę . Ku ironii i wielkiemu poczuciu humoru losu był to nikt inny jak Harry Potter. Chłopak głośno stęknął i masując sobie głowę , spojrzał na Draco obolałym wzrokiem . Po chwili gdy zorientował się z kim się zderzył , jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu .
- Draco … - powiedział cicho .
- Nawet nie zaczynaj . – warknął Malfoy przerywając przy okazji wypowiedz Pottera . W głębi duszy , chciał wstać , podejść do niego i mocno przytulić a do tego przeprosić za swoją wcześniejszą decyzję . Lecz nie zrobi tego . Nie może . – Cokolwiek powiesz , nie zmieni to mojej decyzji . – już miał odejść gdy przypomniał sobie coś jeszcze . – A i nie udawaj debila , że wcale nie pamiętasz tego co zrobiłeś , Potter. Chociaż … Nawet nie musisz udawać . – I z tymi słowami zostawił Harry’ego samego na ziemi .

Koniec części 7
CDN

środa, 10 sierpnia 2011

Życie nie ma happy end'u? cz.6

Już miał zasnąć gdy …
Gdy do łazienki wpadł Snape .
On widząc stan chrześniaka , wyciągnął szybko różdżkę i przykładając ją do cięć , wypowiadał ciche zaklęcia uzdrawiające . Lecz całkowicie nie potrafił uleczyć jego ran . Wziął go w ramiona i w pośpiechu udał się do skrzydła szpitalnego . Pani Pomfrey spojrzała ze złością na osobę , która bezczelnie wpada do skrzydła , głośno hałasując . Lecz gdy zauważyła , że to profesor Snape z , o zgrozo , nie przytomnym Malfoy’em na  rękach . Rzuciła się w ich stronę , prowadząc mężczyznę do jednego z łóżek szpitalnych . Gdy chłopak został ułożony na nim , kobieta wyjęła swoją różdżkę i przyłożyła ją do ran blondyna , mamrocząc zaklęcia uzdrawiające . Cięcia zaczęły się powoli zaklejać , lecz nie całkowicie . Nie mogąc zrobić już nic więcej , Pomfrey sięgnęła po bandaże i zawinęła je na nadgarstkach chłopaka . Skinęła głową na Snape’a że już jest w porządku i może iść . Severusa wychodząc ze skrzydła myślał , że dobrze iż wymyślił czarno-magiczne zaklęcie , które zwraca utraconą krew do ciała .

*-*-*-*-*-*-*-*

Aj … Moja głowa … Eee… Co ja tu robię ?
Harry nieprzytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu . Był w łaźni jęczącej Marty . Ale jak  on się tu znalazł ? Był przecież na spacerze z Saori … Jedyne co pamiętał to , to że rozmawiał z nią , zeszli na temat Draco i jak spojrzał jej w oczy … Wtedy film mu się urwał . Będzie musiał się później Shelyang zapytać , co się dalej wydarzyło.
Powoli się podniósł , poczym wyszedł z kabiny , a podszedł do umywalki . Spojrzał na swoje odbicie w lustrze . Wyglądał normalnie , więc nic strasznego się nie stało . Nachylił się nad umywalką , by przemyć sobie twarz . Odświeżony , spojrzał na zegarek … Po piętnastej … Spotkanie z Ron’em .
Powolnym krokiem ruszył na opuszczony korytarz . Miejsce gdzie umówił się z Weasley’em . Podczas drogi myślał o Draco . Będę musiał później pójść do niego . Powiedzieć mu co się stało , może będzie wiedział jak to wytłumaczyć …
Nie spostrzegł nawet kiedy dotarł . Otrzeźwił go dopiero głos Rona .
- Harry – prychnął z rozbawieniem . – Tu jestem , chyba że widzisz mnie na drugim końcu korytarza .
Spiorunował rudzielca wzrokiem .
- Nie Ron . Po prostu się zamyśliłem i nie zauważyłem cię . – powiedział twardo Potter.
- Zanim przejdziemy do sedna tego spotkania powiem ci coś co cię z nóg zwali . – oznajmił Weasley z wesołym wręcz radosnym uśmieszkiem na ustach . – Podobno Malfoy próbował się pociąć i leży w skrzydle szpitalnym ! Super nie ?!
Nie . Jego nie cieszyła ta wiadomość . Wręcz przeciwnie . Jak mówił Weasley , zwaliła go z nóg . Oparł się o ścianę i ledwo trzymając się jej , by nie upaść. Zdziwionym do granic możliwości wzrokiem patrzył na Rudowłosego . Nie , nie , nie , nie . To nie możliwe ! myślał gorączkowo .
- R-ron , co ty wygadujesz … - powiedział słabym głosem . – Ty nie mówisz poważnie … Dlaczego miałby to zrobić !?
- Mówię poważnie .  Pociął się a potem Snape zaniósł go do skrzydła szpitalnego . Nie wiem dlaczego to zrobił . Może po raz pierwszy dostał kosza od dziewczyny .
- To nie jest śmieszne !! – krzyknął Potter poczym rzucił się biegiem do skrzydła szpitalnego , zostawiając Rona samego . Zdołał jedynie usłyszeć : Harry !! A co z naszym spotkaniem !!!??
Olewając go po całej linii , zmierzał w stronę schodów prowadzących do skrzydła . Wbiegł po nich , o mało nie zabijając się o własne nogi . Wpadł z hukiem do pomieszczenia rozglądając się dookoła . Na szczęście pani Pomfrey jest u siebie w gabinecie , bo gdyby była tutaj to by już dawno wyleciał na zbity pysk . Podszedł do jedynego zasłoniętego łóżka . Odsłonił je , ukazując postać Malfoy’a . Przyglądał mu się ze smutkiem wymalowanym na twarzy . Jego cera była nie naturalnie blada , fioletowe sińce przyozdabiały twarz pod oczami , rozrzucone na poduszce w nieładzie blond włosy … Ale i tak wyglądał tak jakoś … uroczo ? przystojnie ?
Wyciągnął dłoń by dotknąć jego bladego policzka . Lecz gdy już miał to zrobić jego dłoń zatrzymała się , przetrzymywana , przez … samego Malfoy’a . Trzymał go , mimo swojego obecnego stanu , mocno za nadgarstek , mierząc go uważnym wzrokiem i zarazem pełnym … bólu ?
- Co tu robisz ? – zapytał chłodno . Puścił jego rękę , po czym odwrócił wzrok , by nie musieć patrzeć na niego .
- Nie wierzyłem w to . Myślałem , że Ron kłamie … Jeszcze się z tego śmiał … Mówiłem sobie , to tylko żart . Nie mówi poważnie . Ale jednak . Czemu Draco ? Czemu to zrobiłeś ?
Tam ten odwrócił ku niemu wzrok z furią .
- Jeszcze się pytasz ?! Przypomnij sobie co takiego wydarzyło się w moim dormitorium !
- Co się wydarzyło Draco ? Coś złego ? Powiedz mi !
Blondyn spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem . Że co ? Że on niby zapomniał !?
- Ty sobie jaja , Potter , robisz ?! Nie udawaj , że nie pamiętasz !
- Naprawdę nie pamiętam … Jedyne co ostatnio robiłem to , byłem z Saori na spacerze i … zeszliśmy na twój temat i … i jak mówiłem o tobie , patrząc jej w oczy , film mi się urwał . Nic poza tym nie wiem !
Draco patrzył się na niego nieodgadnionym wzrokiem . Czy on serio mówi , że nie pamięta  ? A-ale przecież był u mnie i powiedział mi … że mnie nie kocha … przecież sobie tego nie wymyśliłem . Pamiętam dokładnie wszystkie słowa jakimi mnie uraczył … On … On musi po prostu kłamać…
Harry wpatrywał się w niego błagalnym wzrokiem . Przecież nic nie zrobił ! Przynajmniej tego nie pamiętał … Ale to przecież niemo… Boże !! To przez niego tu leży !
Już chciał się odezwać lecz wyprzedził go blondyn :
- Jeśli serio nic nie pamiętasz . To lepiej … Ale ja wiem i pamiętam co się wydarzyło i… sądzę , że musimy zerwać wszelkie kontakty … Więc Potter … Wynoś się ! nie chcę cię widzieć .
Harry patrzył z szokiem i smutkiem wymalowanym na twarzy . Jak to się mogło stać?
Jakim cudem zraził Draco do siebie tak , że aż się pociął i zerwał z nim kontakty ? Nie myśląc już więcej wybiegł ze skrzydła szpitalnego . Pobiegł wprost do wieży astronomicznej by tam odosobniony mógł się w spokoju wypłakać …

*-*-*-*-*-*-*-*

Draco po wybiegnięciu Pottera ze szpitala , przewrócił się na bok . Mam nadzieje , że to była dobra decyzja … Muszę po prostu zapomnieć o tym co się wydarzyło , zapomnieć o nim i zapomnieć o miłości do niego …

Koniec części 6
CDN