Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

niedziela, 15 stycznia 2012

Życie nie ma happy end'u? cz.12

Witam wszystkich :) Tak jak obiecałam nowa notka w tym tygodniu ;) Myślę, że wam się spodoba ;)



– Harry, porozmawiaj ze mną! – krzyknął Draco za chłopakiem, który, po tym, co miało miejsce chwilę temu, najzwyczajniej w świecie odwrócił się na pięcie i począł odchodzić. – Potter, kurwa! – wrzasnął, po czym złapał go za ramię, odwracając twarzą do siebie. Patrzył na Harry’ego złym, a zarazem smutnym, zranionym wzrokiem. Nie było miłe widzieć, jak jego miłość, ignorując go, idzie sobie, czyli… Ucieka? Tak chyba można to nazwać. Ucieka od rozmowy od kilku tygodni, nawet nie zaszczycając Dracona choćby jednym spojrzeniem czy słowem… – Wysłuchaj mnie, proszę.
Merlinie, zachowuje się jak jakiś bohater telenoweli dla nastolatek i ich babć… I co, pewnie ma paść przed Wybrańcem na kolana, błagając o wybaczenie, a ten, w akcie wielkiego wzruszenia, także klęknie przed nim, przytulając Dracona i płacząc z ogromnej radości, by na koniec niespodziewanie pójść z Malfoyem do łóżka oraz żyć długo i szczęśliwie! Taa… Genialne. Po części chciałby tego, ale to tam mały szczegół.
Harry spojrzał mu w oczy, mówiąc cicho:
– Słucham…
– Ja rozumiem, że źle zrobiłem wtedy w sali i bardzo za to przepraszam… Ale przez taką błahostkę zacząłeś mnie olewać… To boli, rozumiesz, Harry? Boli. Jesteś dla mnie ważny, zależy mi na tobie. Te chwile, które z tobą spędziłem, były wspaniałe i nie chcę tego stracić… – zakończył, trzymając chłopaka za rękę. Harry w odpowiedzi przyciągnął do siebie, przytulając mocno. Po chwili przyjemnej ciszy, Potter zaczął mówić, przyciśnięty do klatki Dracona:
– Ja też chcę przeprosić. Zachowałem się nieodpowiednio, zostawiając Cię samego. Na dodatek bezczelnie ignorowałem wszystko, co było związane z twoją osobą. Również olałem Parkinson i Zabiniego, którzy przyszli prosić, bym pogadał z tobą… Jest mi strasznie przykro – skończył, przyciskając się mocniej do Malfoya.
Draco zaś myślał nad tym, co zrobili dla niego Pansy i Blaise. Dla nich to było wielkie poświęcenie, gdyż nienawidzili Pottera z całego serca, ale poszli do niego z prośbą.
Kochani… Muszę im podziękować.
Czochrając włosy Harry’emu, z uśmiechem odsunął go od siebie.
– Muszę coś załatwić. Spotkajmy się tutaj za półtorej godziny. Pa! – powiedział na odchodne.
 
****
 
Wszedł do lochów, zauważając dwójkę przyjaciół. Podszedł do drzwi swojego dormitorium, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
– Zabini! Parkinson! – krzyknął do owej dwójki, która ze zdziwieniem podeszła do niego. Stanęli przed nim, czekając co powie. Ten zamiast mówić, rzucił się im na szyję, szepcząc ciche: „Dziękuję”. Oni odpowiedzieli mu mocniejszym uściskiem. Trochę byli zdziwieni jego zachowaniem, gdyż Draco nigdy nie dziękował ani nie przepraszał. Odkąd zaczął się przyjaźnić z Potterem, wszystko uległo zmianie. Z jego serca zniknął lód, a milsze zachowanie wraz z uśmiechem gościły u niego teraz non stop. Aż dziwne, że taką zmianę u blondyna wywołał nikt inny, ale Harry Potter.
Oderwawszy się od nich, szybko poprawiając szatę i fryzurę, przybirał beznamiętny wyraz twarzy. No tak. Niektóre rzeczy się nie zmieniają.
– Zapraszam do mojego dormitorium. Muszę z wami porozmawiać. – Odezwał się, po czym, wypowiadając hasło, wkroczył do pomieszczenia. Ruchem ręki nakazał im siąść na kanapie. Kulturalnie, jak na właściciela „mieszkania” przystało, zapytał, czy życzą sobie coś do picia. Chłopak odmówił, zaś dziewczyna poprosiła o lampkę wina. Draco wezwał jednego skrzata, każąc mu przynieść to, co chce Pansy, a dla niego czarną kawę. Stworzenie zniknęło i po kilku sekundach wróciło wraz z napojami. Blondyn odegnał skrzata, a potem usiadł w fotelu naprzeciwko dwójki przyjaciół. Westchnął ciężko i zaczął mówić:
– Pamiętacie tę nową Gryfonkę, Saori?– zapytał. Odpowiedziały mu przytakujące kiwnięcia głową. – Ona napadła na mnie i Harry’ego w korytarzu na czwartym piętrze. Pojawiła się znikąd, w chmarze czarnego dymu… To jeszcze nie koniec. Wtedy, gdy próbowałem się … zabić, to ona manipulowała Potterem. Wiecie, że normalny czarodziej nie może tak zrobić. Przecież zawahają się użyć Niewybaczalnego. Dzisiaj wreszcie dowiedziałem się prawdy… Shelyang jest Śmierciożerczynią.  I mam pewne przypuszczenie… W Wielkiej Sali pierwszego września, podczas kolacji, widziałem czerwony błysk w jej oczach. Na początku myślałem, że mi się zdawało, lecz po oglądnięciu w myślodsiewni snu Harry’ego, byłem pewny. Ona … Ona jest córką Voldemorta!
Kielich wypadł z ręki Parkinson, roztrzaskując się na setki małych kawałeczków. Zaś dziewczyna siedziała z szeroko otwartymi oczami.
– Ale… Ale skąd taka pewność?! Draco, to jest niemożliwe! Czarny Pan nie związałby się z nikim! – Krzyknęła Pansy. Z jej oczu można było wyczytać strach.
– W śnie Harry’ego, na samym końcu kobieta Z CZERWONYM BŁYSKIEM W OCZACH – podkreślił – mówiła: „Tak, ojcze”. Nikt inny, prócz Voldemorta, nie ma takich oczu! Ups! Zapomniałem! Przecież jest jeszcze dziewczyna, ŚMIERCIOŻERCZYNI, w takim wieku, że mogłaby być CÓRKĄ CZARNEGO PANA!
Pansy zamilkła. Draco miał rację. Malfoy upił trochę kawy, po czym wstał i ruszył do wyjścia.
– Niestety, muszę was wyprosić, gdyż czas mnie goni.
– Spotkanie z Harrym? – zapytał Zabini, stojąc już z Pansy poza pokojem.
– Dokładnie.
 
 
****
 
– Nie! Nie, proszę, nie! Ro…– Usłyszał krzyk, który po chwili został przytłumiony, zgadując, ręką. I to nie było wołanie byle kogo… To Harry!
Draco ruszył biegiem w stronę głosu. Jeśli dobrze ocenił jego głośność, to wystarczy tylko skręcić w lewo.
Boże aby to nie było coś strasznego… myślał Draco. Skręcił… To, co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Harry został przyszpilony do ściany przez… Weasleya! Całował on Pottera, który był bierny na jego pieszczoty. Jedna ręka Wiewióra przetrzymywała ręce Wybrańca nad jego głową, zaś druga masowała krocze bruneta. Harry płakał… Płakał z tego wszystkiego. Jego przyjaciel robił mu takie coś… Był bezbronny. Jego drobna postawa, niemalże kobieca, nie dawała rady się bronić.
Draco zreflektował się, że zamiast powstrzymać Wiewióra, stoi, obserwując zdarzenie. Podszedł do nich szybkim krokiem i, z wielkim zamachem, przyłożył rudzielcowi. Ten, od ciosu, upadł, puszczając przy tym Harry’ego, który zsunął się po ścianie na ziemię. Rozwścieczony Malfoy stanął nad Weasleyem.
– Ty dziwko, gnoju jebany, jak śmiałeś go tknąć?! Co, szujo pierdolona?! Gwałcić ci się zachciało?! – mówił Draco z przerwami, gdyż zadawał Ronowi coraz to mocniejsze ciosy.
– Draco! Stój! Przestań! – krzyczał roztrzęsionym głosem Harry.– Już dość…
– Dość?! Nie widzisz, co chciał ci zrobić, a co już zrobił?! – krzyknął rozeźlony Malfoy. Na miejscu Harry’ego dobiłby wiewióra.
– Proszę … – szepnął Potter.
Malfoy posłusznie wstał. Lecz podnosząc się, wysyczał cicho do ucha Weasleya:
– Gdyby nie on, byłbyś już martwy.
Podszedł do Harry’ego, podniósł go z ziemi, po czym oboje odeszli.
 
 
 
 
                                               Koniec cz. 12
 
                                                        CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz