Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

wtorek, 18 października 2011

True love rozdział 3

Ha! Udało mi sięw końcu wejść! ale nie bijcie, że tak długo mnie nie było... Nie miałam jak za co wszystkich fanów sasunaru bardzo przepraszam. Dzisiaj wzięłam się zaparłam i daje rozdzialik 3 szkolnego życia naruto i sasuke. Kolejna część jest już napisana, ale czeka jeszcze na poprawki, wiec na ten moment musicie zadowolić się tym.
Chciałabym także podziękować wszystkim fankom (i fanom jeśli jacyśsięznajdą) którzy czytają, komentują i nie zrażają sie błedami i stylem mojego pisania. Kolejny rozdział postaram się dać jutro bo mam mało lekcji i nic mnie nie  zatrzymuje:) a teraz serdecznie zapraszam do lektury, a także przypomnienia sobie wcześniejszych wydarzeń.
Wasza niedobra i okrutna Kostos:*****


Dobra kochani... coś się nie kwapicie do pisania komentarzy, wiec zarządzam, że nowej notki nie będzie dopuki nie zobacze chociaż 5 komentarzy... Pzdr...

Rozdział 3 cz.1
Opowiada Naruto
Podczas przebierania się na W-F Sasuke dziwnie mi się przyglądał. Nie wiem czemu, ale zdaje mi się że zauważył moje bandaże na rękach… Wszyscy się już do nich przyzwyczaili odkąd poszła plotka, że to dla ozdoby, ale nie jestem pewny, czy dzięki nie mu znowu nie staną się one obiektem zainteresowania innych uczniów. Dlatego szybko się przebrałem i zostawiłem go w szatni samemu idąc w stronę sali. Po drodze ktoś uwiesił mi się na szyi. Nie zdążyłem się nawet odwrócić jak ta osoba krzyknęła mi do ucha
- Siema kochanie! Co się tak zamyśliłeś?
- Spadaj Kiba. Pan gbur mnie wykończył. – powiedziałem do niego, po czym dodałem - Samo przebywanie w jego towarzystwie przyprawia mnie o dreszcze. Ja kiedyś coś zrobię babci Tsunade!
- Może chcesz zapomnieć o tych przeżyciach?
Zaczął się do mnie przybliżać, ale nie dane mu było skończyć, bo w tym czasie obok nas zmaterializowała się Temari. Kiba na jej widok od razu zrobił się czerwony na ryju i przestał kontaktować wpatrując się w nią jak urzeczony. Prawie wszyscy oprócz no Sabaku wiedzieli o jego miłości względem niej, lecz wydawało się że nie jest zainteresowana, a ten palant był zbyt nieśmiały żeby zagadać. Chyba czas pobawić się w swatkę. Operację MKDTNW czas zacząć (gdyby ktoś nie wiedział pełna nazwa brzmi Operacja Miłość Kiby Do Temari Na Wieki – dop. Kos.)
- Temari witaj kochanie – powiedziałem z przebiegłym uśmiechem na ustach – Co cię do nas sprowadza?
- Tak przyszłam. tylko tu mam spokój od lasek gadających o tym nowym, a Sakura zagubiła się w akcji i nie mogę jej znaleźć.
- A ty czemu nie latasz za Sasuke? – Kiba nadal nie odzyskał języka i własnej woli. – Myślałem, że on wszystkim dziewczynom się podoba. No oprócz Sakurki bo ona jest inna…
- On nie jest w moim typie. Mam kogoś innego na oku.
- Hmm… a kto to taki? Jeśli można oczywiście wiedzieć, bo nie chcę się wpierdalać w twoje życie.
- To ta-je-mni-ca. Mogę powiedzieć że to brunet o pięknych brązowych oczach i maniakalnym uwielbieniem dla psów…
- Ten debil??
- Może.:(( Ale on nic do mnie nie czuje. Sam widzisz nawet się do mnie nie odezwie…
W tym momencie Kiba odzyskał głos. Ten palant jest chyba głupszy niż myślałem. Zamiast zaprosić ją gdzieś on się głupio pyta który to, bo mu najebie że tak ją traktuje… Nie no ja wymiękam. Po prostu nie wytrzymałem i wydarłem się na niego
- To ty cymbale!
Po tych słowach zwinnie się ulotniłem i zacząłem rozgrzewkę przed W-Fem. Miałem szczęście, bo dzisiaj graliśmy w kosza. To mój ulubiony sport, w końcu jestem kapitanem naszej szkolnej drużyny. Książę gburów też się dobrze spisał, więc jeśli będzie chciał się dostać do składu to się dostanie:(. Będę płakał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No bez kitu ja mówię serio. Do stu tysięcy diabłów jak ja go nie lubie…
Opowiada Sasuke
W końcu koniec! Mam nadzieję, że w domu będzie spokój. Jeśli łasic znowu się przypałęta i zacznie napierdalać o tym co on robił, a czego nie to trafii do szpitala... (oO Sasuś wkurwiony jest xD) Nie dowiedziałem się w końcu co to za bandaże ma blondyn, ale nikt się nimi nie przejął. Dziwne... Może to u niego zupełnie naturalne. CHOLERA!! Czemu ja muśle cały czas o tym pedale? >.< Nie lubie go. Przed szkołą czekała na mnie jakaś blondyna. Gdy tylko mnie zauważyła podbiegła w moją stronę. Wtedy to przypomniałem sobie skąd ją kojarzę. To ona po pierwszej lekcji obużona powiedziała coś do tego bęcwała co mnie oprowadzać miał. Wzrokim przebiegłem plac koło szkoły szukając jakiejś ucieczki przed tą laską. Niestety. Nic nie mogłem wymyślić. W końcu usłyszałem jej przesłodzony głos...
- Sasuke-ku~n! Poczekaj! - kiedy już przy mnie stała spytała. - Nie masz ochoty wybrać się z nami do kawiarni? Zawsze po szkole idziemy całą ekipą...
- Nie.
- No nie bądź taki. Idzie cała klasa – Ta idiotka nie dawała mi spokoju. Czy ona jest taka głupia, że nie wie co to znaczy nie? Zaczyna mnie wkurzać! Szkoda że Konan tu nie ma. Przynajmniej bym się nie nudził.
Kątem oka zauważyłem jak nauczyciel wychodzi razem z Naruto ze szkoły i kierują się do samochodu. Oboje widać było są szczęśliwi... Nie zważając więcej na namowy dziewczyny wyminąłem ją i poszedłem w stronę swojego auta. Pół godziny później byłem już w domu, jednak gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania udeżyła we mnie z ogromną siłą głośna muzyka wydobywająca się z pokoi na piętrze. Chcą nie chcąc przedarłem się przez te krzyki usilnie zatykając dłońmi uszy. Jeszcze tego by brakowało żebym słuch stracił... Kiedy wkroczyłem do pokoju z którego wydobywały się dzźwięki zastałem nietypowy widok...

Rozdział 3 cz.2 
Opowiada Sasuke
Ten pojeb, czyli iście debilny i zdziecinniały Łasic zwany niekiedy moim bratem, stał na stole z mopem w ręce i starał się przekrzyczeć muzykę >.< Rozumiem że tak można, ale bardziej ludzkie by było śpiewanie... no w jego wypadku wycie, do pilota od telewizora (tak jak ja to robie. Ale o tym na razie cicho szaa...). Przyznam jednak że te RóSZofffe majtasy w teletubisie są zajebiste. Przynajmniej poprawiły mi humor (ja też takie chcę!!!!!!!!) Wkurzony podszedłem do wieży i ją wyłączyłem na co mój braciszek załapał ostrego bulwersa. Nic jednak nie powiedział tylko wyszedł do łazienki i zatrzasnął głośno drzwi... Normalnie jak dziecko... jak dziecko... Wykończony poszedłem do swojego pokoju i rzucając plecak w kąt wskoczyłem na wyrko. W końcu spokój... Nie wiem nawet kiedy, ale zasnąłem. Miałem sen... Byłem na polu pełnym złocistego zboża. Dookoła można było zobaczyć tylko ten kolor. Zacząłem nawoływać Konan później Sasoriego i Deidare, ale nikt się nie pokazał. W końcu wkurwiony zacząłem krzyczeć aby łasic przestał się wygłupiać, lecz to także nie pomogło. Nie wiedząc gdzie się znajduje postanowiłem poszukać kogoś kto mi pomoże znaleźć drogę powrotną do domu (Ta bo na pewno zapytam... Chyba o to czemu skarpetki tej osoby którą spotkam nie pasują do bluzki którą ma n sobie...). Nagle zobaczyłem jakąś drobną osóbkę biegającą między zbożem. Krzyknąłem żeby się zatrzymała lecz ta odwróciła się do mnie tylko na chwilę ukazując mi swoje niebieskie oczy czystsze niż niebo w letni dzień i pobiegła dalej. Z tej odległości jaka nas dzieliła wydawał mi się jakoś znajoma, lecz nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie ją widziałem. MNIE się nie olewa! Zdenerwowany pobiegłem za nim, bo byłem na sto procent pewny że to on a nie ona. Już go doganiałem gdy nagle...
- Cholera!!! - Leżałem na podłodze, na którą spadłem wystraszony nagłym trzęsieniem w całym domu. - Itachi ty pierdolnięty paziowy łbie! Niech ja cię tylko dorwę!
W samych slipkach poszedłem do pokoju brata z którego wydobywała się muza. Niedługo sąsiedzi przyjdą i zaczną napierdalać że nie życzą sobie słyszeć u siebie muzy z naszego domu bo to jest muzyka szatana, a my powinniśmy bardziej się uduchowić i n przykład do zakonu wstąpić (mi tak zawsze babcia mówi gdy słyszy jak słucham hip hopu... - dop. kos.) a to przecież TYLKO lecą piosenki PIHa. Wszedłem do pokoju, ale nie spodziewałem się że ten pierdolnięty w głowę podczas urodzenia z gębą spłaszczoną żelazkiem łasic będzie całkowicie nagi!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! RATUNKU!! OŚLEPŁEM!!! Załóż coś na siebie, a nie paradujesz jak małpa w ZOO! Na oklaski czekasz za swoje mizerne ciało (a zwłaszcza jedną jego część...)? Niedoczekanie twoje!!
- Po jaką sałatę tu wchodzisz? -zbulwersował się brat.
- ZIELONĄ! Zaraz sąsiedzi się zlecą przez tą twoją muzyczkę tobie raz nie wystarczy powiedzieć żebyś wyłączył???
On na to tylko pokręcił głową i wyrzucił mnie z pokoju. Debil...
Opowiada Naruto
Kiedy wyszliśmy z Iruką-sensei ze szkoły zauważyłem tego przyjeba i machającą w jego stronę Ino. Widziałem jak zadawała mu jakieś pytanie na co on pokręcił głową zaprzeczając. Ale kiedy koło nich przechodziłem usłyszałem jak mówiła
- No nie bądź taki. Idzie cała klasa – Taaa... cała a ja to co zwierzątko klasowe i się nie liczę? Mnie jakoś nikt nie zapytał czy chcę iść czy nie. Ale co tam. Po prostu w tej klasie jestem niewidoczny (mimo że jestem przewodniczącym i jak nauczyciele raczą mówić Najgłośniejszym Bachorem Jakiego Można Było Cholera Spłodzić).
    Jednak nie mówiąc ani słowa poszedłem w stronę samochodu Iruki. Będą jeszcze coś chcieli... Chociaż szczerze to mi się lepiej zrobiło gdy zobaczyłem jak ten debilny... debil! się nie zgadza. Pierwsze co zrobiliśmy to pojechaliśmy do mnie do domu spakować ciuchy. Nie pozwoliłem Iruce wejść do środka, bo miałem rzeczy z pracy porozwalane po całym salonie. Kiedy już się spakowałem (ciuszki robocze na samo dno oczywiście xD) wyszedłem przed mieszkanie gdzie czekał nauczyciel. Akurat jak wyszedłem palił papierosa, na co zmarszczyłem nos. Wiedział że nie lubię jak pali. To świństwo tylko skraca mu życie! Widząc mnie zmieszał się i wyrzucił szluga (B-E-Z-C-Z-E-L-N-Y-!!!!). Coś ma ostatnio opóźnione odruchy. Zazwyczaj wiedział że idę jeszcze zanim mnie zobaczył (Może zakochany biedaczek jest?). Nic jednak nie mówiąc skierowaliśmy się w stronę domu Iruki. Po drodze niestety zadzwonił mój telefon.
    - Siema Anko!... Tak a co?... Będę... Dużo zamówień? … Nie no dobrze. Postaram się:) Jak to w końcu mówią klient nasz pan! Hehe... Nie nie dam rady punktualnie... Mam przeprowadzkę … Nie wiem może jakieś dziesięć piętnaście minut. … No dobrze. PA kochanie:*... A zapomniałbym! Yuro po mnie przyjedzie? Aha no to luz!
No to rozpakuje się i o dwudziestej ma po mnie przyjechać Yuro żeby zabrać mnie do pracy... Sakura mnie zabije, ale przecież jestem duży i to moja sprawa czym się zajmuje (Prawdaaaa?????). Iruka dziwnie na mnie patrzy. Czuje że narusza moją przestrzeń osobistą, więc odsuwam się w stronę drzwi.
- Nie patrz na mnie takim wzrokiem, bo czuje się jakbyś chciał mnie zgwałcić. - Mówię niepewnie - I nie! Nie powiem ci czym się zajmuje. To tylko moja sprawa. I jeszcze nie, nie zrobię dla ciebie kolacji mimo że uwielbiasz jak gotuje... Jak będziesz się tak obżerał to nikt na ciebie nie spojrzy, a ja wiem że podoba ci się Shikamaru. I przy okazji on nie jest zainteresowany, jest całkiem hetero...
- Wiesz co! Wcale nie chcę cię zgwałcić!! - Dopiero po chwili dotarła do niego informacja o Shikim. - Wcale mnie on nie interesuje smarkaczu zza dużym nosem, który wtrącasz w nie swoje sprawy! A poza tym zawsze można sprowadzić go na właściwą drogę;)
- Tak tatusiu od siedmiu boleści, a teraz patrz na drogę bo ja jestem za młody, piękny, inteligentny, popularny i przede wszystkim za dobrze wyposażony aby teraz umrzeć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz