Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

sobota, 5 lutego 2011

True love 1 - 2

No więc zebrałam się w sobie i postanowiłam przenieść w końcu True love.

Sory Rei że cie olewałam, wiem że nie powinnam tak robić, ale ty znasz mnie i wiesz że czasem odchodzę, ale zawsze wracam. Zresztą już ci mówiłam że miałam problemy i dlaczego mnie nie było.  Wiem że ani trochę ci sie nie podoba to co zrobiłam, ale postanawiam poprawę i proszę o wybaczenie. Znasz mnie i wiesz że życie czasem jest do dupy i niekiedy chcemy się tylko go pozbyć. Wiesz też że od zawsze mnie kusiło żeby to skończyć. Może masz mi to za złe, ale przecież wiesz że cię kocham i nigdy bym cie nie zostawiła:**

Na razie mało tu się pojawi, ponieważ ja ostatnio nie funkcjonuje zbyt dobrze, a poza tym częściej nie mam neta niż mam. Teraz zbliżają sie w Szczecinie ferie i może pojawi się coś nowego jeżeli bd miała czas między pracą i nauką (zwłaszcza że muszę zaliczyć semestr z biologii). Jak ja nienawidzę mojego technikum!!! No więc dlatego teżz na razie zdaję się na pomysły Saori121 i na pewien czas jej powierzam całkowite prowadzenie bloga. Ja bd pisała jedynie sporadycznie znając mnie.
Mogę tylko obiecać że na tym blogu nie będzie półrocznych przerw. :)

To tyle ogłoszeń parafialnych z mojej strony i zapraszam na dwa pierwsze rozdziały True love.



Rozdział 1

Opowiada Naruto

Nie miałem zamiaru jeszcze wstawać, lecz słońce paliło niemiłosiernie, a wcześniejszego dnia zapomniałem zasłonić okna. Zawsze o tym pamiętałem lecz po wczorajszym dniu byłem po prostu zbyt zmęczony. Nie dość że na treningu dostaliśmy wycisk jak nigdy, nasz nauczyciel Gai pewnie znowu dostał kosza i nie zdążył się pozbierać, to później Kiba i Shika zabrali mnie na piwo. Mieliśmy wypić tylko po jednym ale Kiba upatrzył sobie jakąś laskę i żeby do nas podchodziła co chwila zamawiał kolejne butelki. Tak wiec wypiłem chyba z 10 bosmanów. Boli mnie głowa i coś mi w niej chyba dzwoni… Nie to nie w głowie. AAAAAAAAAAAAAAAAAA… (= =’) która to godzina?? O boże już 9.30 za godzinę zaczynają się zajęcia! Jak oparzony wstałem szybko i pobiegłem do łazienki. Tam stanąłem przed lustrem i krytycznym wzrokiem popatrzyłem na swoje odbicie. Włosy jak zawsze układały się jak chciały więc już dawno przestałem je czesać. Potargałem jedynie trochę i zrezygnowany zacząłem się ubierać. Dziś założę… chwila… pomarańczowy dres, pomarańczowy dres, pomarańczowy dres, pomarańczowy dres. Już wiem! Wybiorę pomarańczowy dres, a jutro pójdę do sklepu. Szybko więc włożyłem na siebie ubranie i złapałem w biegu kanapkę (chyba z wczoraj). Nie mam samochodu, nie stać mnie więc do szkoły musze jeździć autobusem lub na piechtę. Jak nie mam kasy wybieram to drugie, ale wczoraj była wypłata. W autobusie jak zwykle tłumy, ludzie się pchają jak nie wiem w dodatku ktoś mi stoi na nodze. Jeszcze 20 minut i stąd wyjdę… nagle ktoś się rzucił na mnie od tyłu.
- Cześć co się tak zamyśliłeś?
-Kiba! Złaź ze mnie matole!
-Jakie miłe przywitanie. Nie ma co. Mamy nowinkę. Ino znowu łaziła za nami i paplała.
- oO Słuchałeś jej??
- czy to aż takie dziwne? No dobra może i dziwne, ale mówiła o szkole, a nie o tym jak to mnie kocha. Zresztą będę już miał chyba spokój bo do naszej szkoły przeniósł się Uchiha.
-Kto?
- No nie mów, że nie wiesz! U-c-h-i-h-a – zaczął mówić literami jakbym był jakiś niedorozwinięty i nie rozumiał. Tylko kto to do cholery jest ten cały facet i czemu Ino ma przestać latać za Kibą? – To ten koleś ‘jeden z najbogatszych w kraju’. Jego stary ma firmy wszędzie, ale centrum zostało przeniesione tu i musieli się przeprowadzić. Jest w naszym wieku i jest chyba największym gburem na świecie. Ino mówiła, że prawdopodobnie dojdzie do naszej klasy.
- Mam go gdzieś. Co mnie to obchodzi? Ważne, żeby nie wchodził nam w drogę…
- Hehe… co za nastawienie Naru. Ale wiesz co? Za to właśnie cię kocham!
Mówiąc to swoim zwyczajem rzucił się mi na szyję. Mimo że mamy już po siedemnaście lat on nadal zachowuje się jak pięciolatek. Umie obrazić się na wszystko i na nic, lecz kiedy jestem w potrzebie zawsze przyjdzie z pomocą i zawsze rozweseli człowieka. W końcu zajechaliśmy na miejsce. Do lekcji pozostało już tylko siedem minut tak więc poszliśmy do Sali. Po drodze dołączył do nas Shikamaru. W klasie ławki były trzyosobowe co nam niezwykle odpowiadało. Już mieliśmy iść do naszej ławki gdy nagle zauważyliśmy, że ktoś tam już usiadł. Był to chłopak ubrany w granatową bluzę z jakimś śmiesznym logo. Jego włosy miały bliżej nie określony kolor coś pomiędzy czarnym a granatowym, sam nie wiem. Spojrzałem na Kibe mimo małej różnicy zauważyłem że jest wkurwiony. Podszedł do ławki i spokojnym głosem się go spytał
- Co ty Se kurwa robisz? To nie jest twoje miejsce.
- Mam to gdzieś. Mi się tu podoba.
- Myślisz, że skoro masz sławne nazwisko to możesz se przychodzić do naszej szkoły i panoszyć się jak bóg wie co?
- Tak.
- Ty… ty popierdolony skurwysynie spierdalaj z naszego miejsca! – Kiba stracił nad sobą panowanie.
Nie chciałem, żeby się złościł, więc podszedłem do niego i szepnąłem mu na ucho że nie warto tracić czasu na jakiś głupich bufonów a my zawsze mogliśmy usiąść w ławce sąsiadującej z Gaarą. Kiedy odchodziliśmy rzuciłem jedynie kpiące spojrzenie temu chłopakowi. Niech wie, iż z nami lekko mieć nie będzie. Ledwo usiedliśmy do klasy weszła Tsunade i zaczęła gadać
- Witam was moi kochani uczniowie. Jak zdążyliście zauważyć do naszej szkoły przeniósł się Sasuke Uchiha. Nie zna on szkoły i dobrze by było aby ktoś go oprowadził…
W tym momencie wszystkie dziewczyny uniosły ręce w górę. Jakby to powiedział Shika: one są strasznie upierdliwe.
- Widzę, że dużo osób by chciało, ale ja myślałam, aby przewodniczący skoro już nim jest mógłby się pofatygować. Co o tym myślisz Naruto? Zgodziłbyś się na to czy mam kogoś innego dać do tego łatwego ZADANIA?
Ona wiedziała co powiedzieć abym się zgodził. Przecież nigdy nie darowałem sobie żadnego zadania. Teraz też nie mogłem bo pomyślałaby sobie coś, na co nie mogłem pozwolić. Zgodziłem się i niechętnie spojrzałem na swoją dawną ławkę. Siedział tam obojętny na wszystko – tak jak mówił Inuzuka - istny gbur. Westchnąłem.

Opowiada Sasuke
Siedziałem już w ławce pośrodku skąd miałem najlepszy widok co się dzieje dookoła mnie. Nie to żeby specjalnie tam siedzieć, tylko z przyzwyczajenia. W starej szkole też zajmowałem takie miejsce. Gdy nagle do mojej ławki przyszedł jakiś koleś i zaczął gadać, że to jego miejsce i żebym się przesiadł. Nie zwracałem na niego zbytniej uwagi, ale chyba mocno go wkurzyłem, bo po chwili przyszedł jakiś drugi chłopak i zaczął mu coś szeptać na ucho. Spojrzałem na nich. Ten co dopiero przyszedł był dość niski i miał strasznie dziewczęcą budowę ciała oraz blond włosy. Zaś ten co do mnie gadał był brunetem i miał jakieś takie czerwone tatuaże na polikach. Gdy tak stali to wyglądali jak para. Nie no tylko gejów mi w tej szkole brakowało. Może i w starej przyjaźniłem się z Deidarą i Sasorim którzy byli parą, ale oni to co innego! Kiedy skończyli gadać blondyn rzucił mi kpiące spojrzenie i poszli sobie. Pewnie nie będę miał miłego życia z nimi, ale sobie poradzę, jak z każdym. Co mnie obchodzą jakieś pierdolone pedały? Po chwili do klasy weszła jakaś blondynka z nienaturalnie wielkimi cycami (pewnie co nieco ma ręce maczała w tym dzisiejsza medycyna)
Zaczęła coś gadać, ale nie chciało mi się jej słuchać, dopóki ni pało moje nazwisko.
-...Sasuke Uchiha. Nie zna on szkoły i dobrze by było aby ktoś go oprowadził…
W tym momencie wszystkie dziewczyny z lasy podniosły ręce a chłopacy patrzyli na mnie ja na zło wcielone Przecież to nie moja wina, że ich laski ślinią się na mój widok... Kiedy nauczycielka zobaczyła tylu chętnych do tego zadania uśmiechnęła się tylko i spojrzała na blondyna, który na początku lekcji odciągnął ode mnie swojego chłopaka, i powiedziała:
-Widzę, że dużo osób by chciało, ale ja myślałam, aby przewodniczący skoro już nim jest mógłby się pofatygować. Co o tym myślisz Naruto? Zgodziłbyś się na to czy mam kogoś innego dać do tego łatwego ZADANIA?
Zdziwiłem się, bo kiedy ujrzałem twarz tamtego widać było tylko wściekłość mimo tego się zgodził. Pokręciłem tylko głową i zająłem się lekcją, która w między czasie się rozkręciła. Nie wiem jak to zrobiłem ale dobrnąłem do dzwonka. Ledwo nauczycielka wyszła a mnie dopadł wianuszek dziewcząt chcących mnie gdzieś zaprosić. Ale one są irytujące... Kątem oka zobaczyłem tego... nie wiem jak się nazywa... co ma mnie po szkole oprowadzić, jak podchodzi do różowo-włosej i całuje ją w policzek. Zachowywał się jak jakaś lafirynda... Różowa landryna na to się tylko uśmiechnęła i rzuciła mi dziwne spojrzenie.
-Cześć jestem Naruto.
-Sasuke.
-Idziesz czy zostajesz z dziewczynami?
-Idę, jak mnie wypuszczą.
W tym momencie ten niebieskooki pajac zaczął błaznować
-Drogie panie! I panowie jeśli jacyś tu są... Choć żadnego nie widzę. - stwierdził rozglądając się dookoła- No więc książę gbur chce teraz trochę spokoju,aby udać się na zwiedzenie szkoły. Jeśli macie do niego jakieś propozycje możecie je przekazywać przeze mnie lub w ostateczności gwiazdę złapać po szkole... Życzę wszystkim miłego dnia i do widzenia!:)
-Naru! Ty już nie czaruj nam tu i się zamknij- krzyknęła jakaś długowłosa blondyna niesamowicie podobna do tego głupka.
Po chwili wszystkie się rozeszły i zostaliśmy sami.
-No to tera kurwa spokoju mieć nie będziesz.- uśmiechnął się drwiąco
-Nie wiem o co ci chodzi...
-Weź głąba nie udawaj, bo możesz twarzyczkę stracić. To nie jest już Osaka tylko Tokio. Tutaj niektórzy są bardzo zazdrośni o swoje laski
-Nic mi do tego.
Starałem się nie pokazywać, że jego słowa mnie zabolały. Przecież to nie ja się za nimi uganiam, tylko one za mną. Nie patrząc na niego podniosłem się z ławki i poszedłem do drzwi. Za chwile ma być dzwonek, a ja nawet nie wiem dokąd mam iść. Najchętniej wrócił bym do mojego starego domu. Chwila, chwila... A skąd on wiedział gdzie ja wcześniej mieszkałem? Będę musiał go przy okazji spytać, ale to później. Może po lekcjach jak się uda...


Rozdzial2

Opowiada Naruto
Too psze... ledwo przyszedł a już oblegany przez dziewczyny. Jak tak na niego patrze to mi się niedobrze robi. Kiedy Tsunade wyszła podszedłem do Sakury i dałem jej buziaka w policzek. Nie jesteśmy razem, ale znamy się od dziecka i jest moją przyjaciółką do której często wpadam na obiady. Nasza znajomość rozpoczęła się jeszcze w podstawówce,kiedy to na przerwie przed ostatnią lekcją zaburczał mi w brzuchu. Myślałem że nikt tego nie usłyszy, ale się przeliczyłem. Chwile później zauważyłem stojącą nade mną zielonooką dziewczynę z mojej klasy przyglądającą mi się ciekawie. Spytała wtedy czemu nie zjem kanapek, które rodzice przyszykowali mi do szkoły... Pamiętam że w tamtej chwili do oczu napłynęły mi łzy których nie chciałem jej pokazać. W końcu byliśmy już w czwartej klasie i mieliśmy po jedenaście lat. Sakura zawsze była spostrzegawcza i od razu to zauważyła. Zapytała wtedy mnie co się stało, na co tylko powiedziałem nieprzyjemnym tonem (który jej nie zraził), że to nie jej sprawa i chcę zostać sam. Po kolejnej lekcji znowu do mnie podeszła i zaprosiła do siebie do domu. Od tamtego dnia częściej czas spędzałem u niej niż u siebie. Cholera... że też teraz mi się na wspomnienia zebrało. Miałem przecież gbura, pana mister Ja Wiem Wszystko I Mi Nie Mów Co Mam Robić oprowadzić po naszej budzie. Najwyżej zabiorę się do tego na długiej przerwie, która jest za godzinę Nagle przeżyłem szok, bo ten przypał się do mnie odezwał. Nie no Uchiha umie mówić!! Trzeba będzie powiedzieć Kibie i Shikamaru... Ale wracając do rzeczy głos koło mnie robił się coraz bardziej natarczywy...
- Naruto! Czy ty mnie do diabła słuchasz? Od pięciu minut staram się uświadomić Tobie że dzwonił dzwonek na lekcje, a ja nie wiem gdzie jest klasa.
-Przepraszam. Zamyśliłem się troszeczkę.- Chcą nie chcą powlokłem się w stronę naszej klasy, lecz zanim weszliśmy dodałem- Na następnej przerwie oprowadzę cie po szkole i będziesz miał ode mnie spokój.
Nie patrząc już na niego wszedłem do klasy i najpierw informując Iruke-senseia że przyprowadziłem nowego udałem się na swoje miejsce koło Kiby. Spojrzałem jeszcze raz na nauczyciela. Był on można by rzec całkiem przystojny nie licząc blizny przecinającej jego nos. Dobrze pamiętam dzień kiedy ją zdobył. Było to w tym samym czasie kiedy ja dorobiłem się swoich blizn na polikach. Pod koniec szóstej klasy wracałem sam do domu. Sakura była chora i nie chcąc się zarazić nie wstąpiłem do niej. Byłem już blisko swojego mieszkania kiedy podeszło do mnie czterech bandziorów. Jeden z nich miał nóż w ręce, a że stwierdził że przypominam mu takiego liska to naciął mi „wąsiki” na polikach. Bałem się jak cholera tego gnojka,lecz byłem za słaby na jakąkolwiek obronę. Wtedy też podszedł do nas jakiś facet i chciał mi pomóc jednak i on oberwał nożem. Dopiero jak któryś z kolejnych przechodniów zadzwonił na policję zmyli się zostawiając nas w spokoju. Zaprzyjaźniłem się z moim wybawcą i to też zostało mi do dnia dzisiejszego. Nigdy wcześniej nie pytałem o jego pracę, więc przeżyłem szok spotykając go na pierwszej lekcji angielskiego w gimnazjum. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jego głos
-Naruto możesz na chwilkę zostać po lekcji? Muszę z tobą porozmawiać. - powiedział Iruka
-Dobrze proszę pana- no przecież trzeba trochę szacunku do nauczyciela zachować. Nie ważne jak blisko się z nim jest.
Lekcja strasznie się dłużyła. Nie żebym nie mógł się doczekać oprowadzania drania po szkole. Po prostu ciekawi mnie co chce Iruka-sensei. W końcu zabrzmiał dzwonek. Jak na wcześniejszej przerwie dziewczyny obległy tego gbura od siedmiu boleści, a ja poszedłem do nauczyciela. Jednak nie spodziewałem się tego co mi powiedział!
-Od pewnego czasu się zastanawiałem aż w końcu stwierdziłem, że byłby to dobry pomysł. Naruto wiesz, że jesteś mi bliski jak własny syn i serce mi się kraja jak myślę że musisz sam mieszkać i na siebie zarabiać. Mam więc pytanie: czy chcesz się do mnie wprowadzić? Oczywiście możesz dalej pracować, ale to co zarobisz będzie szło na twoje ciuchy i zachcianki...
-Żartujesz prawda Iruka-sensei? - na mojej twarzy musiał być strasznie głupi wyraz, bo zaczął się śmiać – Ale...
-Nie chcesz? Przecież i tak traktujesz mnie jak ojca.
- Oczywiście że chcę!!- z uśmiechem na twarzy rzuciłem się mu na szyje, kątem oka zauważając uśmiechniętą Sakurcię patrzącą w naszym kierunku i tego drania z dziwnym wyrazem twarzy.- To kiedy mogę się do Ciebie wprowadzić?
Iruka-sensei zaczął się zastanawiać i po chwili powiedział
-Myślę że jeśli po szkole się sprężymy to jeszcze dzisiaj się uda. Później się zobaczy co zrobimy z twoim mieszkaniem.
-Dobrze!! Ale muszę lecieć. Dostałem zadanie od babci Tsunade żeby oprowadzić tamtego gbura – w tym momencie wskazałem palcem na Uchihe za co oberwałem dziennikiem po głowie- po szkole.
-Dobrze to leć. Po lekcjach czekaj na mnie przy pokoju nauczycielskim
Pomachałem mu na pożegnanie i udałem się w stronę nowego. Jak wcześniej musiałem mu pomagać w odpędzeniu dziewczyn. Co śmieszniejsze to oprócz dziewczyn z klasy zauważyłem też wiele innych, nawet od nas starszych (oO a co one tam robiły? Pewnie zboczuszki poderwać chciały wielkiego Sasuke xD) Kiedy wyszliśmy z sali podbiegła do nas Sakura.
-Sorry Sasuke, to ważne...- zwróciła się do chłopaka idącego koło mnie po czym spojrzała mi w oczy i spytała- Czego chciał Iruka-sensei?
-Pytał się czy z nim zamieszkam. - powiedziałem niechętnie
-No w końcu! Mam nadzieje że zrezygnujesz teraz z TEJ pracy? - zaakcentowała słowo 'tej'. To prawda nikt nie wiedział w jaki sposób zarabiam na siebie oprócz niej, bo mnie kiedyś jak do domu wracałem przyłapała (oO ciekawe co żesz Naruś ma za prace – dop. kos.). - Powiedział że nie musisz mu płacić?
-Stwierdził, że mogę zarabiać na swoje wydatki. Sakurcia... później pogadamy....
Opowiada Sasuke

Mieliśmy właśnie angielski. Przedmiot którego w starej szkole wręcz nienawidziłem, bo nauczyciel się na mnie uwziął. Jednak ten wyglądał na w miarę miłego. Po pewnym czasie usłyszałem jak mówi do młotka:
-Naruto możesz na chwilkę zostać po lekcji? Muszę z tobą porozmawiać.
Wiedziałem że się zgodzi. Mam nadzieje, że szybko mu zejdzie bo nie mam zamiaru czekać na niego. W końcu ma mi teraz pokazać szkołę! Już nie lubię tej szkoły. Te wszystkie idiotki gapiące się na mnie jak na jakiś bardzo drogi ciuszek, oburzone spojrzenia chłopaków i głupie komentarze chłopaka mojego przewodnika. Ja tego nie zniosę! RATUNKU!!!!!! niech mnie ktoś ratuje, bo umrę i co będzie wtedy?
Nareszcie dzwonek. Z każdym kolejnym zbliżam się do końca tego dnia w szkole. Znów mnie oblepiły te wszystkie dziewczyny i albo mi się zdaje albo trochę ich przybyło... Mimo że starałem się tego nie pokazywać słuchałem rozmowy blondyna z nauczycielem, niestety mogłem wyłapać tylko niektóre urywki. Dowiedziałem się jednak, że blondyn mieszka sam i pracuje i chyba przeprowadzi się do nauczyciela. Ja bym nie mógł mieszkać z kimś kto mnie uczy.. No bez przesady i tak umiem znieść wiele (ciekawe czy jajko też umie znieść- dop. kos.) Po chwili do mnie podszedł i rozgonił dziewczyny. Wyszliśmy z sali, ale zanim zdążył mi cokolwiek pokazać dopadła nas ta dziewczyna którą całował w policzek wtedy w klasie. Najpierw zwróciła się do mnie
-Sorry Sasuke, to ważne...- nie czekając jednak na moją zgodę zwróciła się do Naruto- Czego chciał Iruka-sensei?
-Pytał się czy z nim zamieszkam. - biła od niego taka niechęć że ja bym nawet dalej nie drążył...
-No w końcu! Mam nadzieje że zrezygnujesz teraz z TEJ pracy? - zaakcentowała słowo 'tej'. Przyglądałem się im ciekawie. Coś mi się zdaje że tylko on wie o tym co on robi. W końcu ni był skory do wypowiadania się na jej temat, co z kolei wkurzyło landrynę więc drążyła dalej. - Powiedział że nie musisz mu płacić?
-Stwierdził, że mogę zarabiać na swoje wydatki. Sakurcia... później pogadamy....
Złapał mnie za rękę i mrucząc pod nosem odszedł szybko w drugą stronę. Dopiero po chwili oprzytomniał i mnie puścił. Najpierw pokazał mi mniej więcej gdzie znajdują się jakie sale po czym poszliśmy w stronę stołówki naprzeciwko której znajdował się bufet. Kiedy już wszystko zobaczyłem chciał już odejść, ale go złapałem i tłumacząc że nie znam tu nikogo i trudno mi będzie w pierwszej chwili gdziekolwiek trafić poprosiłem żeby ze mną zjadł lunch. Nie mogłem uwierzyć że się zgodził. Tym razem poprowadził mnie całkowicie innym korytarzem i wyszliśmy na dach. Niepewnie zacząłem więc rozmowę.
-Skąd wiedziałeś gdzie wcześniej mieszkałem?
-Dziewczyny dużo o tym mówiły. Sakurcia się wkurzyła i ze złości zaczęła je udawać aby mi pokazać czego ona musi na okrągło słuchać. Zresztą... - powiedział po chwili milczenia.
Nie wiedziałem co jeszcze mógłbym powiedzieć, więc zająłem się jedzeniem. Kątem oka zauważyłem, że on nawet nie wyciągnął swojego, tylko położył się koło mnie i patrzył na niebo. Spojrzałem tam gdzie on, ale nic ciekawego nie zauważyłem. Kiedy skończyłem jeść, on się podniósł i powiedział iż musimy iść się przebrać bo mamy WF a nauczyciel nie jest przychylny dla spóźnialskich.
W szatni podczas przebierania się zauważyłem bandaże na rękach tego młota. Ciekawe co mu się stało? Zresztą mnie to nie obchodzi. Prawda? Mimo wszystko nikt inny chyba nie zwrócił na to uwagi. Poszliśmy na WF gdzie całą godzinę graliśmy w koszykówkę. Muszę przyznać że ta dziewczynka (tak sas w głowie mówił na narusia – dop. kos.) nawet nieźle sobie radziła. Nie mogę się doczekać końca tego cholernego dnia.




I to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że ktoś tu w ogóle zagląda i czyta nasze wypociny. Eh... jak ja nie lubię pisać kiedy nie mam humoru...

1 komentarz: