Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

niedziela, 27 stycznia 2013

~.Rozdział 3: Draco Malfoy, kojarzysz?.~


Harry szedł przez zatłoczoną ulicę, zmierzając w kierunku najbliższego baru. Szybkim krokiem wymijał przechodniów, co było nie lada wyczynem. Nie łatwo było przejść między chmarą ludzi, zwłaszcza w centrum miasta. Zdenerwowany już tym slalomem i tłumem, skręcił w uliczkę po prawej stronie. Przynajmniej tu nie ma takiego ścisku i hałasu. Poprawił ciemno-zieloną bluzę, po czym ruszył przed siebie. Przeszedł kilka metrów i stanął w miejscu, nie wiedząc gdzie iść. Może i długo mieszkał w Londynie, lecz nie znał wszystkich dzielnic. Dumał teraz, w którą stronę by się udać, aż w końcu walnął się w czoło. No tak! Jest przecież zasranym czarodziejem! Toż może się aportować tam, gdzie tylko chciał. Tak więc przeniósł się pod bar The Swann, wchodząc szybko do budynku. Usiadł przy jednym z wolnych krzesełek przy ladzie, zamawiając piwo. Po chwili przed nim stał kufel z zimnym trunkiem. Wziął dużego łyka, rozglądając się po pomieszczeniu. 
Było raczej niewielkie, skromnie urządzone. Bar z wysokimi stołkami stał dokładnie na przeciw wielkich okien, przy których poustawiano stoliki. Na środku były one porozsypywane bezładnie, co ułatwiało przemieszczanie się po lokalu. Klienci siedzieli cicho samotnie lub w grupkach, szepcząc między sobą. Brązowe okładziny na ścianach oraz panele na podłodze czyniły pomieszczenie przytulnym. Stłumione przez ciemny materiał światło lamp dodawało takiego specyficznego uroku, uczestniczyło w czynieniu baru nastrojowym. 
Harry odwrócił się w stronę ściany, na której wisiały półki, z poustawianymi na nich rozmaitymi alkoholami. Rozmyślał nad tym co zrobił. Po, o zgrozo, przyjemnym i podniecającym pocałunku z Malfoyem, wyszedł z mieszkania, spotykając Aoki, mówiąc jej, że blondyn ma się wyprowadzić, co sam zrobił, zamiast chłopaka. Nawet znalazł już mieszkanie! To było łatwe, dzięki swym znajomościom. Blok, w którym teraz będzie przebywał, znajdował się kilka ulic od dawnego domu. 
Po otrzymaniu kluczyków do nowego mieszkania, wszedł do środka i zamurowało go. Pierwsze pomieszczenie, które widziało się po przekroczenia progu drzwi, było wielkie. Ściany były czarne z cienkimi białymi wzorami. Kolory te pasowały idealnie do jasnych, kremowych paneli na podłodze. Pod jedną ze ścian stała ciemno-drewniana szafka. Na niej znajdowały się ramki na zdjęcia, lampka z brązowym abażurem, świece i książki.Jakieś siedem metrów od drzwi stała biała sofa z szarymi poduszkami, a obok postawiony był tego samego odcienia fotel. Na przeciwko, na biało-czerwonym, małym, prostokątnym dywanie, umieszczony został niski stolik do kawy z ciemnego drewna. Przedmiot miał dwa blaty. Na najniższym, wykonanym z drewna leżały różnorodne gazety, zaś na drugim, szkalnym stało drewniane, kremowe naczynie, w którym dla ozdoby włożone były drewniane, trzy, średniej wielkości, kulki. Na wprost, pod oszkloną ścianą, prowadzącą na balkon, stał telewizor wbudowany w drewno, w którym znajdowała się malutka półeczka, gdzie leżały książki. Na prawo od fotela były drzwi, prowadzące do sypialni. 
Pokój również był duży. Jego ściany były wykonane z różnokolorowych kamieni. Po lewej stronie od drzwi, pod ścianą, z lekkim odstępem stało łóżko z jasnego drewna, zaścielone brązową pościelą. Na przeciwko mebla, lekko po prawej, na małym stoliczku stał telewizor, a za nim, na biurku, leżał laptop Harry'ego, którego chłopak sprowadził zaklęciem, tak jak resztę swoich rzeczy. W lewym rogu pomieszczenia, niedaleko szafy i wejścia na balkon, stał fortepian, na którym Potter ubóstwiał grywać. 
Wychodząc z pokoju, po prawej można wejść do drogo urządzonej łazienki. Była ona w kolorach fioletu i bieli. Na ciemnej ścianie, znajdującej się na przeciw drzwi, nad dużą umywalką, wisiało ogromne lustro, ukazujące muszlę klozetową oraz duży prysznic z drzwiczkami ze wzorami fioletowego kwiatu. Obok zwierciadła, przymocowany do ściany był wieszak na szlafrok i ręczniki. 
Na powrót będąc w salonie, przy wejśćiu do mieszkania, znajdowała się kuchnia. Urządzona została nowocześnie. Białe ściany, podkreślały ciemne meble i srebrne sprzęty AGD. Po prawej stronie, od drzwi do końca pomieszczenia, ciągnął się szeroki, biały parapet. Na prostopadłej ścianie wisiały ciemno brązowe szafki z naczyniami. Pod nimi znajdowały się kolejne, a na jednej z nich był srebrny, duży zlew, a obok, zmywarka. Naprzeciw był długi, prostokątny stół, z po oddzielanymi miejscami. Przy każdej oddziałce stało pomarańczowe krzesło. Nad całym stołem wisiał ogromny, srebrny okap. Dwa piekarniki były wbudowane w ścianę, po lewej stronie od drzwi. 
Tak. To było idealne mieszkanie. Harry to wiedział. Apartament powinien kosztować majątek, lecz Potter znał dość blisko właścicielkę bloku, tak, że dała mu zniżkę, ale nie za darmo. Można się domyślić jakiej formy użył Potter, by jej zapłacić. Był dumny, że stać go na takie mieszkanie, nawet po zniżce od kobiety. Rodzice pewnie też by byli... Mimo, że nigdy ich nie poznał , to i tak za nimi tęskni. Po trosce i miłości pani Weasley do niego, wie jak cudownie by było mieć rodziców. Wpadł w doła, co wywołało u niego większą chęć na upicie się. Dopił pierwsze piwo i zamówił kolejne, kolejne, kolejne... Aż doszło do tego, że wyszedł z baru chwiejnym krokiem o 19. Nawet nie zauważył kiedy ten czas zleciał. Idąc tak w stronę nowego domu, do jego głowy napłynęły myśli o Draco. O jego ustach i ich smaku, o pocałunku i o kłótni... Cholerny Malfoy! Że też akurat on musi mu siedzieć w głowie! Nagle z rozmyślań wyrwały go krzyki o pomoc, z ciemnej uliczki. Harry poczuł się jakby właśnie w tym momencie otrzeźwiał. Ruszył szybkim krokiem w stronę krzyku mężczyzny. Owy właściciel głosu przyszpilony był do muru przez dwóch panów w czarnych garniturach. Jeden  nich trzymał pistolet przy skroni faceta, zaś drugi mówił wkurzonym tonem:
- Nie pierdol mi tutaj! Gdzie on jest!?
- N-nie wiem! Zgubiłem go przed wczoraj! Był z jakąś brunetką o długich brązowych włosach! Nie wiem gdzie on teraz jest! - krzyczał z przerażeniem wysoki, rudy mężczyzna.
- Nie obchodzi mnie to! Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jest, bo inaczej nie życzę ci dalszego, szczęśliwego życia! Już szef się o to postara! - straszył facet z pistoletem w dłoni. 
Harry podchodził do nich po cichu i gdy  był wystarczająco blisko, krzyknął:
- Ej! Zostawcie go! 
Faceci puścili rudego, który upadł na ziemię. Odwrócili się w jego stronę, kierując ku niemu swe bronie. 
- Nie wtrącaj się młody, bo pożałujesz. - powiedział jeden z nich, chcąc nacisnąć spust. 
Harry spojrzał na śmietniki stojące za nimi. Wymówił mentalnie Accio i przywoływane przedmioty zaczęły lecieć ku niemu, lecz na drodze stali ci dwaj mężczyźni. Śmietniki uderzyły w nich, powalając na ziemię. Wstali i z przekleństwami, uciekli, grożąc, że się zemszczą. Potter zaś nie zwracając na nich uwagi, pomógł wstać rudemu. 
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie. Ty jesteś Harry Potter, prawda? Słyszałem o tobie. 
Brunet rozszerzył ze zdziwienia oczy. Czyżby...
-... jesteś czarodziejem?
- Nie. Ale już raz widziałem takie dziwy. I zaobserwowałem to u osoby, którą znasz. Draco Malfoy, kojarzysz?
Co? On znał go? Wiedział o magii, nie będąc czarodziejem? Jeśli pomógł mu w tym Malfoy, to blondyn powinien być już dawno w azkabanie jako charłak! Chociaż nie. To pieprzony Malfoy! Taka burżuazja, która uważa, że bogatemu wszystko wolno i nikt nic nie zabroni. I w jego wypadku tak jest... Zaraz, zaraz... Skąd on to wie? Przecież zna go zaledwie od przed wczorajszego wieczoru! Momentalnie zabolała go głowa, a w myślach pojawiła się pewna scena...
Wszedł właśnie na teren Hogwartu z Luną, gdzie profesor Flitwick czekał tylko na nich i zaznaczał ich obecność. Następnie starzec podszedł do bramy, mamrocząc zaklęcia tarczy. Spojrzał przed siebie i zobaczył Filcha i... i Draco, szamoczących się, trzymających czarną laskę, ze srebrnym wężem na czubku. W końcu do dwójki z nich podszedł Snape, który zezwolił Malfoyowi posiadać ten kijek. Draco z triumfalnym uśmieszkiem poprawił szaty, a jego wzrok padł na zielonookiego. Jego twarz wykrzywił kpiący grymas. 
- Niezła twarz, Potter. - I poszedł do szkoły...
Ta scena ukazuje wiele rzeczy... To, że blondyn zawsze dostawał to czego chce i to... teraz już wie na pewno. Malfoy chodził z nim do szkoły... 
- Ej! Potter. Jest tam kto? - mówił rudzielec, machając mu ręką przed twarzą. 
- T-tak! Przepraszam... Zamyśliłem się. - odparł natychmiastowo. 
- To dobrze. A tak przy okazji Joe jestem. - przedstawił się rudy.
- Miło mi. Skąd się znasz z Malfoyem?
- To ty nie wiesz? Rok temu razem do mafii wstąpiliśmy. Tylko on wdepnął w niezłe gówno, a ja po jego ucieczce mam za zadanie go śledzić... 

***
 Witam po takiej długiej przerwie w pisaniu :) Widać, że Kostosia już się pojawiła, z czego jestem bardzo zadowolona :) Miejmy nadzieję, że będzie tutaj częściej zaglądać i dodawać nowe teksty ;). Co do OŁPŁDTR następny rozdział nie wiem kiedy będzie, ale miejmy nadzieję, że niedługo ;) Do zobaczenia, Saori121.