Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

środa, 1 lutego 2012

Życie nie ma happy end'u? cz. 13

Witam wszystkich. Oto nowy rozdział :). Chciałabym coś przekazać od Kostosi. Chce ona bardzo przeprosić, że jej ciągle nie ma, ale niestety komputer jej się zepsuł a rodzice nie chcą kupić nowego. I oczywiście podziękowania dla Rei od niej za pocieszanie gdy była załamanie i za trzymanie przy życiu :). 
Jeszcze jedna sprawa drodzy czytelnicy. Otóż, następnego rozdziału nie będzie dopóki nie pojawi się chociaż jeden komentarz. Nie będzie i kropka. Nawet jeśli miałabym czekać 2 lata i więcej. I mówię, że to nie ma być taki w stylu ' Ale słit blog, czekam na nexta', w żadnym wypadku nie uznaję takich komentarzy.
Dziękuję za uwagę :) Rozdział dedykowany Rei. Zapraszam do czytania.
 ----------------                                                
To nie miało tak wyglądać…
To miało być zwykłe wyznanie miłości…
To miał być normalny pocałunek…
To miał być fantastyczny dzień…
I to wszystko przez Malfoya. Tak sobie przynajmniej tłumaczył Ron. Ale czy to wina blondyna, to się zaraz dowiemy.

0o0o0o0o0o0o0o

Harry wszedł do pokoju wspólnego, po czym usiadł naprzeciwko Weasleya, z uśmiechem od ucha do ucha. Ron wiedział już, co się wydarzyło.
- Malfoy. – Bardziej oznajmił niż zapytał. To zbyt oczywiste…
- Aż tak widać? Haha!- zaśmiał się, przy czym wyglądał… tak niewinnie, słodko, a jego piękny męski głos, roznosił się po całym salonie. Ron nie mógł oderwać od niego oczu. Piękny myślał. – Nawet nie wiedziałem, że przeprosiny mogą mnie tak bardzo ucieszyć. – przestał się śmiać, lecz delikatny uśmiech pozostał na jego twarzy.
Siedzieli tak w ciszy, aż Harry klapnął rękami w uda, podnosząc się.
- Za godzinę wychodzę, więc nie obraź się, ale idę wziąć prysznic albo nawet 45-minutową relaksującą kąpiel. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- A idź w cholerę. – odparł złośliwie w odpowiedzi  Ron, na co Potter go szturchnął. Zaśmiał się lekko. – A z kim idziesz, jeśli można wiedzieć?
- Um. Z Draco. – odpowiedział brunet, drapiąc się z tyłu głowy.
- Aha. I wszystko jasne. – mina Rona momentalnie się zmieniła. Była teraz poważna, lecz nie odzwierciedlała tego co naprawdę czuł. Był zazdrosny. Cholernie zazdrosny. Nie licząc kłótni chłopców, to niemalże całe dnie ze sobą spędzali. Harry zapomniał o nim, o wszystkich wspaniałych, ale i tych złych chwilach, spędzonych razem. Nawet teraz brunet bez słowa udał się na górę.
   Postanowione. Jak tylko Potter wyjdzie z łazienki, powie mu co czuje.


0o0o0o0o0o0o0o


Minęła godzina. Tak jak Harry mówił, jego kąpiel trwała 45 minut, zaś ubrał się w 10. Zszedł na dół, po czym szybkim krokiem, ruszył ku wyjściu z wieży Gryffindoru. Ron w ostatniej chwili zreflektował się, że to Potter.
- Ej, Harry! Czekaj! – krzyknął za nim rudzielec, podnosząc się z kanapy.
- Sorki Ron, nie mam czasu, zostało mi zaledwie 5 minut.
- Pieprzony Malfoy! – mruknął cicho do siebie Weasley. Rzucił czytaną właśnie książkę na kanapę, po czym ruszył za Wybrańcem. Zdążył go dogonić przy zakręcie do lochów. Złapał wtedy Pottera za nadgarstek i odwrócił twarzą do siebie.
- Co ty wyprawiasz!? – warknął brunet, usiłując się wyrwać, lecz Weasley był za silny. – Pu-puść mnie! Co się z tobą dzieje?! – krzyczał zezłoszczony.
Ron nie zwracając uwagi na to co Wybraniec mówił, przyszpilił go do ściany, szepcząc mu do ucha:
- Już dawno chciałem ci to powiedzieć… Harry ja… Kocham Cię. Od dawna, od 3 roku. Lecz wtedy nie byłem do końca pewny. Ale teraz jestem. – odsunął się od jego ucha, by potem zbliżyć do ust. Czuł na wargach urywany oddech chłopaka, który wziął za oznakę podniecenia. Lecz pomylił się. Harry położył mu dłonie na klatce piersiowej i starał się go odsunąć.
- Ja Ron… Ja nie czuję tego co ty… Ja muszę już iść. – wyjąkał Potter, wyślizgując się z pod rudzielca. Ruszył szybkim krokiem, lecz nie dane było mu pójście.
- Tak?! Nie czujesz tego co ja?! Co?! Malfoya wolisz?! Tego śmiecia?! – warknął rozwścieczony i zazdrosny Ron, na powrót przyciskając chłopaka do ściany. – Czemu akurat w nim, Harry?!
- J-ja nie…
- Nie kłam! – wrzasnął – Czy on cię kocha?! Nie! Ja cię kocham! – i by potwierdzić te słowa, wpił się w jego usta, zaś ręką zaczął pieścić, przez spodnie, męskość chłopaka.
- Nie! Nie, proszę, nie! Ro…- krzyczał Harry, gdy Weasley obcałowywał mu szyję, lecz rudzielec w porę usłyszał, że Potter chce wymówić jego imię, więc ustami zatkał wargi bruneta.
Jego umysł był zaćmiony pożądaniem. Pragnął Harry’ego, jego ciała, jego ust… Jego całego. Zatracony w tylko swoją przyjemność z tego pocałunku, nie słyszał błagań Pottera, by przestał. Mimo, że Wybraniec był całkowicie bierny, to i tak czuł się niesamowicie. Do czasu…
Do czasu, gdy od ciosu pięścią, upadł na ziemię. Czyja była owa pięść? Otóż… Malfoya. Stanął on nad nim i zaczął go bić, przy okazji wyzywając od najgorszych. Podczas zadawanych mu ciosów, zdawał sobie sprawę co zrobił Harry’emu. Po mimo tego wszystkiego, chłopak stanął w jego obronie. Blondyn podnosząc się, szepnął mu kilka miłych słówek i odszedł z Harry’m…

Leżał tak na podłodze, wpatrując się w sufit. Krew ciekła mu po twarzy z pulsującego tępym bólem, nosa. Co w niego wstąpiło, by tak zrobić? No tak… Cholerna zazdrość. Tak bardzo kocha Pottera, że nie mógł znieść myśli, by brunet był z kimś innym. Jakże idiotyczny pomysł wpadł mu wtedy do głowy. Myślał, że przekona do siebie Pottera, poprzez, o ironio, gwałt. Aż parsknął cichym śmiechem, wypluwając trochę krwi na posadzkę. Nagle do jego uszu dotarł dźwięk trzepoczących szat, a kilka sekund później, nad nim pojawił się Snape.
- Weasley, normalnie przeszedłbym obok ciebie, nie zwracając uwagi na twoją zakrwawioną gębę, lecz leżysz pod moimi lochami, więc jestem zmuszony ci pomóc, prowadząc do Skrzydła Szpitalnego. – powiedział obojętnym głosem podnosząc chłopaka z ziemi.
- Ależ, profe…
- Nie ma żadnego ale. – przerwał mu Severus. – Następnym razem minę cię obojętnie i będziesz tak gnił leżąc na zakrwawionej podłodze. Więc teraz się ciesz, że w ogóle chcę ci pomóc. Ruchy! Nie wlecz się tak!


Ron uśmiechnął się. Mimo jadowitego głosu Snape’a, to przecież mężczyzna mu pomógł. Wie, że to nie jest nic wyjątkowego, ale liczy się sam gest. I z takim uśmiechem doszedł do Skrzydła Szpitalnego, gdzie czekał na niego niesamowity ból i cierpienie, czyli w skrócie, naprawianie nosa.






                                               CDN
                                                 
                                           Koniec cz. 13 

2 komentarze:

  1. Hey. O tę notkę chodziło gdzie miał się pojawić choć jeden komentarz? Bo nie kumam xD Jak to ja... No dobra. Powiem tyle, że kocham wasze wypociny ale nie umiem komentować. Za trudne dla mnie xP Jeśli chodzi o te komentarze to zareklamujcie swoje opowiadanie na jakimś forum. Ciekawscy na pewno zajrzą. Co do rozdziału... Moim skromnym zdaniem jest jak zwykle świetny, trollolo ;3 Rycerz na białym koniu... No można powiedzieć, że bohater o platynowych włosach ^^ Draco zjawił się i pomógł w potrzebie. I za to go kocham xD Weasley dostał w ryj ;) NaleŻało mu się. Zapraszam do mnie na mój jakże ubogi spis treści…
    Pozdrawiam i weny życzę ;3
    PS. Mam nadzieję, że będzie kolejny rozdział? Co nie? Jest już jeden komentarz, trollolo ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zawiedziona z powodu zawieszenia tego opowiadania.W moim mniemaniu to bardzo ciekawa historia podobają mi się w niej relacje obu chłopców i wplątanie w historie córki gada.Tak jak to pisała poprzednia komentująca nie ma co przejmować się małą liczbą komentarzy. Pozdrawiam i mam nadzieje ze niedługo zobaczę tu jednak kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń