Uwaga!

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników . Blog jest o tematyce Yaoi , czyli związku psychicznym jak i fizycznym między dwoma mężczyznami . Jak ci się coś nie podoba to w prawym górnym rogu jest krzyżyk , kliknij go sobie . Blog prowadzony jest przez Kostosię i Saori121.

Kontakt z Saori121 : E-mail : saori121@onet.pl GG: 6019041

Powiadamiamy o nowych notkach tylko na gg , więc w komentarzu podaj numer .
o tyle dziękuje .

piątek, 2 marca 2012

Życie nie ma happy end'u? cz.14

Witam wszystkich. Dziękujemy za oba komentarze. Bardzo nas wzruszyły, mimo że nie były jakieś kosmiczne. Oczywiście bez obrazy ^^. Etheriel (za pomyłkę przepraszam...) to nic trudnego pisać komentarze. Wystarczy wyrazić najprostszymi słowami co ci się podoba a co nie. Anonimowej też dziękuję. Bardzo. W następnej notce bardziej się rozpiszę, gdyż w tej nie mogę, bo czas mnie goni.
Miłego czytania! ;)


***

Weszli do dormitorium Draco, gdzie blondyn posadził, drżącego, płaczącego Harry’ego na kanapie. Brunet siedział tak widząc pod zamkniętymi powiekami wszystko, co Ron zrobił. Pamiętał jego dotyk, pocałunki, usta na szyi… Mocniejsze dreszcze przeszły po ciele chłopaka, na wspomnienie o tym. Jak on mógł mu coś takiego zrobić? Zrozumiałby kogoś innego, ale nie Rona. On go kocha … Nie spodziewał się. Tak jak próby gwałtu. Ukrył twarz w dłoniach, mocniej płacząc. Stracił właśnie najlepszego przyjaciela. Ufał mu, kochał jak brata, a teraz… Nie. Nie jest w stanie nawet mu wybaczyć. Nawet jeśli by to zrobił, to i tak nie byłoby jak wcześniej.

Draco przestał obserwować chłopaka zmartwionym wzrokiem, by wezwać skrzata, każąc mu przynieść szklankę wody oraz z jego prywatnych zasobów, eliksir uspokajający. Po usłyszeniu rozkazu, stworzenie zniknęło, a po sekundzie pojawiło się wraz z płynami.  Blondyn wziął od zwierzęcia napoje i odegnał skrzata. Ukucnął przed Harry’m patrząc na niego smutnym spojrzeniem. Przeklęty Weasley! Merlinie, że też takiego człowieka musiałeś stworzyć! Postawił płyny na kanapie, obok bruneta, by potem odciągnąć dłonie Pottera od twarzy. Ukazały mu się czerwone od płaczu oczy i policzki, po których nadal ciekły łzy. Usta miał wykrzywione w podkówkę, wyrażającą smutek, żal i złość na świat, który zrobił mu wiele złych rzeczy, a zwłaszcza zabrał mu przyjaciela.
- Harry… - powiedział cicho Draco, kładąc mu rękę na policzku. Potter spojrzał mu w oczy załzawionym wzrokiem, by potem paść chłopakowi w ramiona. Blondyn objął go mocno, szepcząc mu do ucha kojące słówka. – Harry… Cii… Masz wypij to, poczujesz się lepiej. – powiedział, sięgając po flakonik z eliksirem. Wlał go do ust chłopaka, a po chwili dreszcze i szloch Pottera ustały. To mu pomoże chociaż na chwilę odciąć się od myśli na temat Rona. Brunet siedział teraz spokojny, między nogami Dracona. Patrzył na blondyna lekko zamglonym, lecz nadal smutnym wzrokiem. – Jak się czujesz?
- Lepiej, dziękuję. – odpowiedział obojętnym tonem. Nie mówiąc nic więcej, na powrót wtulił się w Dracona. Ten zdziwiony, siedział chwilę w bezruchu, by potem odwzajemnić gest chłopaka. To było miłe. Bardzo miłe. Lecz trochę dziwne. Nie spodziewał się, że Harry wróci do jego objęć, raczej wstanie i pójdzie gdzieś. Ale nie żeby narzekał. Tak było dobrze.
- I co dalej?
- Jak to, co dalej? – zapytał z niezrozumieniem Harry.
- No z Weasleyem.
- Nic. Po prostu to koniec. Nie jestem w stanie przyjaźnić się z nim… Przynajmniej nie wyobrażam sobie tego… Czułbym się tak… Tak dziwnie, niekomfortowo. Byłbym przerażony, że może powtórzyć swój czyn i tym razem doszłoby do czegoś więcej. Nie umiałbym się bronić. Tak jak i tym razem. Ale jak mógł mi to zrobić? On… On był moim najlepszym przyjacielem… - zakończył czując, że w oczach wzbierają mu się na nowo łzy. Zamrugał kilka razy, odganiając je.
- Nie był twoim przyjacielem, jeśli tak ci zrobił. Jest po prostu zwykłą obleśną świnią, pieprzonym sukinsynem pół-krwi. – Posumował twardo Draco.
Harry gwałtownie odsunął się od niego, wstając. 
- Bo mnie kocha! Zrobił to, bo mnie kocha! Może to nie było odpowiednie, tylko brutalne i chamskie, lecz wiem, że zależy mu na mojej osobie! Powiedział mi co czuje. Umiał mi powiedzieć. Miało wyjść tak dobrze i fajnie, ale jego zazdrość wszystko popsuła! Wiem, że teraz tak myśli! Popełnił błąd, to jasne! Ale przynajmniej umiał wyrazić swoje uczucia! A ty? Ty nie umiesz! Bo jesteś stworzony, jak z jakiegoś pieprzonego kamienia!  Nic nie czujesz! Nie umiesz kochać! Wcale! – wykrzyczał drżącym głosem, z cieknącymi na nowo, łzami. Po wyrzuceniu wszystkiego z siebie, odkręcił się na pięcie i wybiegł z dormitorium chłopaka, zostawiając go na ziemi z rozdziawionymi w zdziwieniu ustami.

Biegł. Biegł przed siebie, nie zwracając uwagi na łzy lecące mu po policzkach, czy ludzi, których mijał w pośpiechu. Nic go nie obchodziło. Chciał tylko zaszyć się w miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie. Zwłaszcza Draco. Po tym co mu powiedział, jakoś nie miał ochoty go widzieć. Skręcił w lewo, by potem pchnąć wielkie drewniane drzwi. Wkroczył do Łazienki Jęczącej Marty. Podszedł do umywalek, które otwierały Komnatę Tajemnic. Odkręcił kurek z zimną wodą i ochlapał sobie twarz. Co się z nim działo? Czemu po tym co zrobił mu Ron, broni go przed Draco? Czemu w ogóle nawrzeszczał na blondyna? Wydawało się, że ma konkretny powód. Widział jak zachowuje się Malfoy, ale czemu mu nic nie mówi? A może się myli? Tyle pytań nasuwało mu się na myśl, lecz na żadne znalazł dobrej odpowiedzi…
W tym momencie pojawiła się Marta i widząc smutną minę Harry’ego, przybliżyła się lekko, spoglądając na niego z ukrycia. Potter spojrzał zielonymi, zapłakanymi oczami na Martę. Dziewczyna podpłynęła do niego w powietrzu, poprawiając swoje wielkie okulary.
- Coś się stało?
- Widzisz, Marto... - Nagle się zawahał. A co, jeśli Marta komuś powie? - Ale nie mów nikomu! - zastrzegł ostrym głosem.
Duch potaknął, wpatrując się w chłopaka uważnie.
- Chodzi o to... Ron… On mnie … Wyznał mi… Kocha mnie… Ale ja go nie. Draco mi pomógł. Całował mnie i dotykał… Ja… - Westchnął, ubolewając nad swoją elokwencją.
- Kto ci to zrobił? – zapytała dziewczynka nie rozumiejąc nic.
- R-ron… - powiedział cicho. Zebrał w sobie wszystko co chciał i na jednym tchu, wyrzucił to z siebie. – On wyznał mi miłość, lecz ja go nie kocham, zezłościł się, zaczął krzyczeć, a potem… - przerwał na chwilę, nie mogąc tego powiedzieć. Westchnął ciężko. – A potem próbował mnie… Zgwałcić. Może nie umyślnie, bo opanowała go zazdrość, ale to i tak się liczy.
- No a co z Draco? – zapytała również i o to, gdyż interesowało ją to, skąd chłopak wziął się w tej historii.
- Mieliśmy się spotkać. I w drodze na nie, zobaczył nas. On mi pomógł. Jestem mu cholernie wdzięczny, ale jak zaczął, u niego w dormitorium, obrażać Rona, to zezłościłem się i powiedziałem mu parę, chyba niezbyt miłych rzeczy… - zakończył ze skruszoną miną.
- Ja Harry przepraszam, że jestem taka ciekawska, ale… Co mu powiedziałeś?
- Wykrzyczałem mu w twarz, że Ron był zdolny wyznać mi miłość, nawet w taki brutalny i okropny sposób, a on nie umie. Ale nie dałem mu spokoju, mówiąc tylko to. Dodałem jeszcze, że jest stworzony jak z kamienia… że nie umie kochać, nie wie co to miłość. A po tym… Wybiegłem z jego komnat.
- Źle postąpiłeś Harry, dobrze wiesz o tym. Nie powinieneś tego mówić, chyba że był jakiś konkretny powód. Chyba że… Leży ci coś na sercu, masz mu coś za złe...
Potter odwrócił wzrok. Nie chciał, by dziewczyna o tym wiedziała. To jest zbyt… prywatne. No ale co może być bardziej osobistego niż gwałt. Nic.
- Harry… Zaufaj mi. Postaram się Ci pomóc.  – zapewniła dziewczynka, widząc jego zamyśloną twarz. Chyba wie co się kroi.
- Pamiętasz Cedrik’a Diggory? – odpowiedziało mu potakujące kiwania głową. – On… On był moim chłopakiem. Kochałem go bardzo mocno. Łączyło mnie z nim wiele rzeczy. Od jedzenia po Quidditch’a. Wyznał mi miłość podczas pierwszego zadania w Turnieju Trójmagicznym. Wtedy również zrobiliśmy TO, po raz pierwszy. Zadanie wykonywała akurat Fleur, zaś Victor wyszedł na trybuny. Zostaliśmy sami. Pamiętam to tak dokładnie… Jakby to było wczoraj. Spotykaliśmy się coraz częściej, jak mieliśmy łączone zajęcia siedzieliśmy razem. Miłość kwitła a razem z nią, nasze szczęście. Przed wejściem do labiryntu w trzecim zadaniu, że jeśli któryś dotrze pierwszy do pucharu, to czeka na drugiego. Lecz spotkaliśmy się po drodze. Tym lepiej. Tak chociaż myślałem wtedy. Złapaliśmy za naczynie i przenieśliśmy się na cmentarz. Mnie złapał pomnik, a na polanę cmentarną wkroczył Gilzdogon. Wołałem do Cedrik’a, prosiłem, – zamknął oczy, mówiąc wciąż, czując na policzkach cieknące łzy. – by sięgnął za ten cholerny świstoklik. Lecz się zawziął, że mnie nie zostawi. Wtedy… Wtedy Voldemort, małe zawiniątko, na rękach Śmierciożercy, kazał zabić go. I uczynił to… Avada trafiła w jego ciało… Wiedziałem, że już nigdy go nie ujrzę. Lecz gdy zaklęcia moje i odrodzonego Voldemorta, złączyły się, z różdżki gada wyszły cztery strumienie światła. Dwa z nich to moi rodzice. Mówili do mnie, a ja patrzyłem na kolejną łunę. Tym razem był to starszy człowiek, którego widziałem w moich koszmarach. Został ostatni… Wiedziałem kim będzie następna postać. Pojawił się on… Patrzyłem na przeźroczyste ciało Cedrik’a, w jego oczy. Widziałem w nich ból, lecz nie wywołany śmiercią. Tylko pozostawieniem mnie, nie posłuchaniem moich próśb i krzyków. Poprosił bym zabrał jego ciało do jego ojca. Podpłynął do mnie w powietrzu. Dokładnie pamiętam co powiedział. Rzekł Kocham cię i zawszę będę. Pamiętaj o tym. Przepraszam, że nie byłem dla ciebie lepszy. Lecz czekam. Zapytałem na co i gdzie. Odparł Na ciebie… W lepszym świecie, gdzie będziemy już zawsze razem. Nie śpiesz się. Nie daj się zabić Harry. Wtedy ostatni raz poczułem jego usta na swoich. Zniknął. Przerwałem zaklęcie i pobiegłem do świstoklika, po drodze łapiąc jego ciało. Czułem łzy spływające mi po policzkach. Kończyły one swą wędrówkę na twarzy Cedrik’a. Teleportowaliśmy się do Hogwartu. Resztę pewnie już znasz. Tamtej nocy obiecałem sobie, że już nigdy się nie zakocham, gdyż kochane osoby szybko odchodzą. – zakończył brunet, otwierając oczy i spoglądając na Martę.
Ona również płakała. Historia miłosna, piękna lecz tragiczna. Rodem z książki. Ale to się stało naprawdę. Nie w książce. Spojrzała za Harry’ego. Ujrzała blond czuprynę, patrzącą ze smutkiem i zarazem zszokowaniem w plecy Wybrańca. Mężczyzna podniósł na nią wzrok i nakazał by była cicho. Po chwili postać… zniknęła. Stała w jednym miejscu a po sekundzie rozpłynęła się w powietrzu.
- Coś tam widzisz Marto? – zapytał Harry, rozglądając się dookoła.
- Nie, nic, nic.  – odpowiedziała szybko. – A co z Draco? Co ta historia ma do niego? Czy… Czy nadal czujesz coś do Cedrik’a?
- Moja miłość… Nie. Zrozumiałem wreszcie, że odszedł i muszę się z tym pogodzić. Ale nie jestem pewien, czy jestem w stanie się zakochać. Lecz Draco… To mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel. Uratował mnie przed Ron’em . Nie jestem pewien co do niego czuje, ale sądzę, że to raczej nie miłość. Przynajmniej tak… myślę. Chociaż zwierciadło Ain Eingarp widzi to inaczej…
- To ono jest jeszcze w szkole?
- Sprowadziłem je, specjalnie, żeby zobaczyć o czym marzę ja i Draco.
- Co w nim ujrzałeś? – zapytała rozglądając się dookoła, za blond głową.
- Ja… Ja nie mogę. Już za dużo powiedziałem. Przepraszam Marto, naprawdę. Ale bardzo mi pomogłaś… Od razu lepiej się poczułem. Tak jakoś… lżej. Ja już pójdę. Niestety czas na mój szlaban u Snape’a. Cześć – pożegnał się chłopak.
Dziewczynka uśmiechnęła się łagodnie i odpowiedziała tym samym. Sekundę po tym jak brunet wyszedł z łazienki, jej mina zmieniła się na zaciętą.
- Dobra. Możesz już wyjść. – powiedziała dziewczyna.
W miejscu w którym stał wcześniej Harry, ukazał się Malfoy, twarzą zwrócony do dziewczyny.
Patrzyli na siebie w milczeniu. W końcu Marta westchnęła ciężko, widząc, że chłopak łatwo się nie podda i sam gadać nie zacznie.
- Ile słyszałeś? – zapytała.
- Wszystko. – odpowiedział zamyślony. Wiedział, że między chłopcami był romans, ale myślał, że tylko łóżkowy. A tu… Okazuje się, że to wielka miłość. Jak Harry zaczynał o tym mówić, był taki szczęśliwy radosny… Merlinie, aż nie wiem co o tym myśleć…
- Chcesz porozmawiać? – zapytała Marta.
- Nie, chyba cię pogrzało. – powiedział kpiąco, po czym odkręcił się na pięcie i wyszedł z łaźni.

Co on teraz ma zrobić? Ma mu powiedzieć co czuje? Nie! Przecież go odrzuci… Sam mówił, że to nie miłość. Może nie tak samo jak wcześniej, ale nadal kocha Cedrik’a. Teraz jedyne co może zrobić, to pójść do profesora Snape’a i poprosić, by dzisiaj darował Potterowi jego szlaban. Ma przecież coś dla chłopaka do wytłumaczenia.

Koniec cz. 14

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz